5 sierpnia 2013

Szósty

*OCZAMI MII*

Uciekłam, tak samo jak on 2 lata temu. Nie mogłam na niego patrzeć, łzy wciąż strumieniami lały się po mojej twarzy. Coraz bardziej droga mi się rozmazywała, a w myślach miałam jego twarz, głos. Słowa, które wypowiedział odbijały się w mojej głowie echem. W końcu zaparkowałam na podjeździe mojego domu. Jak mniemam Justina jeszcze nie było. Otworzyłam drzwi i powoli weszłam do domu. Podeszłam do szafy z lekami, która stała w kuchni przy drzwiach, otworzyłam szufladkę i wyjęłam z niej 2 opakowania tabletek. Z każdego wyjęłam po jednej podłużnej kapsułce. Jedynie co je różniło to kolor. Jedna była błękitna, tą chciałam wziąć by się choć trochę uspokoić, natomiast druga biała, tą za to "jadłam" regularnie. Była ona na opóźnienie rozwoju białaczki. obie naraz połknęłam popijając szklaną zimnej wody. Następnie udałam się schodami do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam wielkie pudło. Zatargałam je na strych, który był nad moim pokojem. Rodzice nigdy tam nie wchodzili. Można powiedzieć że nie wiedzieli o jego istnieniu, ja także długo nie wiedziałam, że tam jest. Pewnego dnia zupełnie przypadkiem z Justinem odkryliśmy to miejsce i od tamtej pory często tam przysiadywaliśmy. Odkąd wyjechał, nie było mnie tam ani razu, szczerze mówiąc zapomniałam o tym z miejscu, dopiero dzisiaj wszystkie wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Zamknęłam za sobą klapę i pudło postawiłam przy tęczowym puchatym dywanie. Sama na nim usiadłam i powoli zaczęłam rozglądać się po pomieszczeni. Nic się nie zmieniło, no tak jak się miało zmienić, jak nikt tu nie przychodził. Jedynie nazbierała się spora masa kurzu. Za mną stała różowa materiałowa kanapa, a koło niej półka z książkami, a zamiast książek leżały tam wszelkiego rodzaju gry planszowe. Po mojej prawej stronie wielki kojec z pluszakami, za to po lewej stała duża lampa, i jedynie na tej ścianie było małe okienko, za którym wisiała zielona "zasłonka", by nikt nie wiedział co tu się dzieje. Nade mną wisiał kolorowy żyrandol, który gdy go się zapaliło mienił się wszystkimi kolorami tęczy i także pokój przyjmował takie barwy. Natomiast przede mną znajdowała się "ściana wspomnień". A dlaczego wspomnień. Kiedyś zdecydowaliśmy z Justinem, że będziemy wieszać tam nasze zdjęcia i przy niej będą stały wszystkie pamiątkowe dla nas rzeczy. Na samej górze widniał namalowany niebieską farba potężny napis tzn. cytat "PRZYJAŹŃ TO JEDNA DUSZA W DWÓCH CIAŁACH". Pod nim znajdowały się poprzyklejane nasze wspólne zdjęcia, które specjalnie wywoływaliśmy. Powoli podniosłam się z miękkiego posłania i podeszłam do ściany. Zaczęłam oglądać każde zdjęcie z osobna, wszystkie wspólne chwile jak na zawołanie pojawiły się w mojej głowie  Samotna łza spłynęła mi po policzku, lecz szybko starłam ją wierzchem dłoni. Prawie cała powierzchnia była obklejona  Na podłodze po ścianą siedział wielki beżowy misiek z różową kokardą w białe groch, którego Justin wygrał mi w wesołym miasteczku, obok niego stało pudło w którym znajdowały się m.in. stare opakowanie z kina po popcornie sprzed 6 lat, pudełko z kasztanami, które zbieraliśmy pewnej jesieni, nasze rysunki z przedszkola, wszelkie prace pisemne z "negatywnymi" ocenami, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, plastikowe pudełka po lodach. Koło tego stały dwa małe rowerki na 4 kółkach pomarańczowy był mój, a zielony JEGO. Na półce przytwierdzonej do ściany leżał zeszyt, były tam teksty piosenkę  które uwielbialiśmy, lub sami pisaliśmy, a także nasze ulubione cytaty. Pod półeczką stały dwie stare gitary, jedna leworęczna  a druga praworęczna, pamiętam jak kiedyś razem tu na nich graliśmy. Wróciłam do kartony, który tu przyniosłam i z powrotem usiadłam koło niego. Powoli odchyliłam jego skrzydła. W środku znów było pełno wspomnień, lecz ja wyjęłam jedynie album nie przeglądając reszty rzeczy. Udałam się z nim na kanapę  Na przedniej stronie widniał obrazek Kubusia Puchatka i Prosiaczka,  którzy trzymali się za łapki, na samą myśl o sytuacji, kiedy go kupowaliśmy kąciki moich ust uniosły się leciutko ku górze. Powoli otworzyłam album, dokładnie oglądałam każde zdjęcie, oczy znów mi się zaszkliły, a po chwili wypływała z nich słona ciecz. Nagle poczułam wibracje w prawej kieszeni. Wyjęłam z niej telefon i spojrzałam na ekran, widniał na nim nieznany mi numer. Po chwili nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.(...)
*OCZAMI JUSTINA*
Poczułem ukłucie w sercu. Ale nie dziwiłem jej się czemu odjechała, za to byłem wściekły na jej kuzyna. Gdy się obróciłem Chaza już nie było, zapewne jest w domu. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Śmiało wszedłem do środka, tak jak myślałem siedział na kanapę wpatrując się w wyłączony ekran telewizora.                                         
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, no dlaczego to przede mną ukrywałeś?! - naskoczyłem na niego.                                                                                                                                          
-Stary to nie tak ja.. - nie dałem mu skończyć.                                                                     
-No to jak?. Wytłumacz mi to proszę,  nie ja nie proszę ja żądam wyjaśnień!. - znowu podniosłem głos.                                                                                                                    
-Spokojnie, zaraz ci wszystko wyjaśnię. - powiedział spokojnie patrząc na podłogę.          
-nie wiesz co nie che słuchać tych twoich wyjaśnień  - powiedziałem już trochę spokojnień, po czym wyszedłem z jego domu trzaskając drzwiami. Wsiadłem do swojego samochodu i odjechałem. Powoli opanowywałem swoje emocje, ale nadal byłem nabuzowany, musiałem gdzieś odreagować. Więc zamiast pojechać prosto do domu, skręciłem w lewo. Zaparkowałem przy polanie koło lasu. Wyszedłem z samochodu i skierowałem się w głąb zielonych drzew. Po niecałych 10 min byłem wyszedłem z lasku, a przed moimi oczami ukazał się mostek i jeziorko z czystą i przejrzystą woda. Udałem się w stronę wody. Zdjąłem buty i powoli wszedłem do "zbiornika". Poczułem ukojenie. Wyszedłem na chwile na brzeg i zdjąłem jeszcze moją żółtą koszulkę. Zdów znużyłem stopy w bajorku, wchodząc coraz głębiej. Schyliłem się i nabrałem trochę cieczy w dłonie po czym ocuciłem sobie twarz. Po chwili zanurkowałem i zaczęłam wyładowywać swoje emocje na pływaniu.(...)
*OCZAMI MII*
Oczy rozszerzyły mi się do granic możliwości, telefon wypadł mi z ręki jeszcze przez chwile słyszałam głuche "jest tam pani" w słuchawce. To nie możliwe, oni zapewne się pomylili to nie mogła być prawd. To było nierealne. Łzy znów zagościły na mojej twarzy. Zupełnie zapomniałam o Justinie, to co przed chwilą usłyszałam nie przebije nic. Mój i tak już beznadziejny świat, legł w gruzach. Wybiegłam natychmiast z domu, nawet nie zamykając drzwi na klucz. Szczerze mówiąc nie obchodziło mnie to w tej sytuacji. Wparowałam do samochody i jechałam przed siebie. Samochodem zaparkowałam na polnej drodze. Miałam zamiar iść na jeziorko, i dlatego zdecydowałam się dojść tam krótszą drogą, która wejście miała z drugiej strony lasy. Weszłam w głąb i przemieszczałam się pomiędzy konarami drzew. Po policzkach wciąż spływała mi słona ciecz, której nie mogłam zatamować. W końcu znalazłam się na mostku, nie zauważyłam tu ani jednej żywej duszy, co szczerze mnie ucieszyło. Lecz nadal byłam tak załamana, że nawet nie da się tego opisać. Usiadłam na drewnianych deskach, podwijając kolana pod brodę i zanosząc się coraz to większym szlochem. Przed oczami zaczęły przelatywać mi wszystkie momenty mojego życia.
*OCZAMI JUSTINA* w tym samym czasie
Usłyszałam kroki na pomoście więc schowałem się pod nim by ten ktoś mnie zauważył. Byłem ciekawy kto odnalazł "nasze" miejsce. Nagle usłyszałem nagły szloch. Po chwili osoba zaczęła wykrzykiwać niewyraźne słowa. Byłem ciekaw kto to taki. Odpowiedź przyszła szybko, gdy osoba coraz to wyraźniej wypowiadała słowa.

*OCZAMI MII* w tym samym czasie

Wzniosłam oczy ku niebu i zaczęłam swój monolog skierowany do Stwórcy:
-Dlaczego ona?! No odpowiedz mi dlaczego zabrałeś mi matkę ! Co ja ci takiego zrobiłam?! Czy to jakieś cholerne fatum?! - byłam coraz bardziej wściekła. Rozpacz ustępowała miejsca złości. Lecz nagle znów zaczęłam płakać i tym samym waląc pięściami o most. Chciałam zadać sobie ból fizyczny, by tylko zagłuszyć ten psychiczny. Położyłam się na moście przymykając oczy, przed sobą miałam jej twarz taką uśmiechniętą pełną życia, której już nigdy nie zostawię  Nagle poczułam jak mokre kropelki skapują mi na czoło. Nie wiedziałam co się dzieje, ktoś pogłaskał mnie ciepłą i mokrą dłonią po głowie. Gwałtownie otworzyłam oczy czując krople na całej twarzy. Osobnik z przymkniętymi oczami zbliżał swoje usta do moich. Chciałam żeby mnie pocałował, ale gdy dotkną leciutko moich ust, ogarnęłam się odpychając go z całej siły. Szybko się podniosłam i zaczęłam biec w stronę lasu. Justin biegł za mną, lecz ja miałam przewagę gdyż on wcześniej musiał założyć buty. Wbiegłam w głąb gęstwiny. Myśląc że go zgubiłam przystanęłam na chwile opierając się o drzewo i próbując ustabilizować oddech. Nagle poczułam dłoń ściskająca mój nadgarstek. Bieber odwrócił mnie w swoją stronę jeszcze mocniej ściskając moją rękę.
-Ała, Justin to boli puść mnie. - syknęłam z bólu. I ze złością spojrzałam mu w oczy.
-Najpierw mi powiesz co się z tobą dzieje?. - powiedział beznamiętnym głosem.
-A co ma się za mną dziać i co cię to w ogóle obchodzi?. - zironizowałam.
-No jak to co w końcu byłem twoim przyjacielem i powinienem dostać wyja.. - nie dokończył bo przerwałam mu ten beznadziejny monolog.
-Dokładnie Justin byłeś już nie jesteś i nie mam zamiaru ci się tłumaczyć, zostaw mnie. - powiedziałam i wyrwałam mu rękę, po czym odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę samochodu.
-Nie, Mia zaczekaj. To nie tak miało zabrzmieć. Musimy porozmawiać. - znów do mnie podbiegł i próbował złapać mnie za ramie. Lecz ja odwróciłam się w jego stronę i dałam mu siarczystego policzka.
-Po pierwsze nie dotykaj mnie, po drugie nie będę z tobą rozmawiała, bo nie mam o czym, a po trzecie odwal się ode mnie, bo próbuje ułożyć sobie życie w którym Ciebie nie ma i się mi w nie teraz nie wpieprzaj!. - wykrzyczałam i biegiem ruszyłam do auta, którym z potężną szybkością odjechałam.
*OCZAMI JUSTINA*
Przez chwile stałem oszołomiony rozmasowując sobie obolały policzek. Jak ona śmiała mnie uderzyć. Nie rozumiem jej zachowania jeszcze 2 lata temu była taka chętna, a teraz co kurwa nagle to się zmieniło?. Niech sobie nie wyobraża za wiele. Odwróciłem się i poszedłem w stronę auta. Kiedy już w nim siedziałem odpaliłem silnik i wróciłem do domu. Mamy nie było pewnie poszła gdzieś z Jazzy. Wszedłem na górę do swojego pokoju głośno tupiąc nogami o podłogę  Otworzyłem szafę po czym wyjąłem z niej czarną koszulkę z dekoltem w serek i spodnie moro do kolan z obniżonym stanem. Poszedłem z tym do łazienki, po czym rozebrałem się i wszedłem do kabiny prysznicowej. Ciepła woda otuliła moje ciało. Nalałem na dłoń trochę płynu pod prysznic i dokładnie się umyłem. Opłukując się wodą zmniejszyłem jej ciepło przez co rozbudziły mnie jej chłodne krople. Opasałem się ręcznikiem wokół pasa, wcześniej wycierając się nim. Podszedłem do umywalki i spojrzałem w lusterko. Widziałem w nim przystojnego młodego mężczyznę, który musi zaszaleć. Ubrałem się w naszykowane ubrania, po czym wyszedłem z zaparowanego pomieszczenia. Z pokoju wziąłem jeszcze czarnego full cap`a z czerwoną literką"H". Na dole założyłem czarne vansy i zakładając czarne Ray-Bany wyszedłem z domu zamykając drzwi. Wsiadłem do mojego samochodu i ruszyłem w stronę miasta. Jadąc główną ulicą już widziałem masę ludzi idących na imprezy. Zaparkowałem przed portem. Udałem się na sporej wielkości blaszany pomost i ruszyłem w stronę ogromnego statku, na którym tej nocy zrobiono dyskotekę  Zapłaciłem bramkarzowi odpowiednią sumkę i wszedłem na jacht. Była głośna muzyka. Przez chwile musiałem zakrywać uszy, lecz po chwili już przyzwyczaiłem się do hałasu. Udałem się w stronę baru zamawiając najmocniejszą whisky. Chciałem się dzisiaj upić, nie musiałem tańczyć, po prostu chciałem odreagować alkoholem. Po 8 z rzędu kieliszku, tym razem wódki rozejrzałem się po pokładzie. Zauważyłem że odbijamy i powoli płyniemy w głąb morza. Na parkiecie tańczyła śliczna blondynka. Podszedłem do niej zawadiacko się uśmiechając.
-Witaj ślicznotko. - powiedziałem pociągającym głosem i złapałem ją  w tali przyciągając ją do siebie. Ona jedynie się uśmiechnęła i położyła dłonie na moim karku. Jak na zmówienie zaczęła lecieć wolna piosenka. Popatrzyłem w jej oczy po czym przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, czując już jej biust na swojej klatce. Zjechałem rękoma na jej pośladki ściskając je delikatnie, na co ona zamruczała mi do ucha przygryzając je.
-Jak masz na imię kochanie?. - zapytałem szarmancko.
-Samantha, a ty?. - powiedziała bardzo seksownie.

-Justin. - powiedziałem i mocniej zacisnąłem dłonie na jej pumie, masując jej pośladki. Ona zaś jedną rękę trzymała na moim karku, zaś drugą zjeżdżała powoli po mojej klatce wzbudzając we mnie podniecenie. Jej dłoń wylądowała na moich spodniach i zacisnęła się na moim kroczu. Zajęczałem cicho do jej ucha. Kiedy piosenka się skończyła złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę barmana. Zamówiliśmy po lampce wina, którą w ekspresowym tempie wypiliśmy. Sam znów pociągnęła mnie za nadgarstek na dół łodzi. Jak mniemam do swojej kabiny(...)

1 komentarz:

  1. Justin jest nienormalny grr... Mia ma już chyba za dużo złych wiadomości :c

    OdpowiedzUsuń