4 sierpnia 2013

Prolog

Ona i On byli dla siebie parą dobrych przyjaciół.
Mówili sobie o wszystkim, jedno miało pewność że drugi wysłucha je i zawsze pomoże.
Znali się odkąd ich pamięć sięgała, byli pewni że razem są zdolni przenosić góry.

Ale zaczęli dorastać. On stawał się coraz bardziej przystojniejszy, a Ona zaczynała go postrzegać w innym świetle. Lecz kiedyś gdy mieli zaledwie pięć lat obiecali sobie, że będzie łączyła ich tylko przyjaźń. Więc ona nie mówiła mu o swoich uczucia, nie mogła. Po pierwsze złamała by daną  mu obietnice, a po drugie nie chciała stracić tak wspaniałego przyjaciela. Po dwóch latach męczenia się z samą sobą postanowiła jednak wyznać mu prawdę  Umówili się w miejscu które znali tylko oni. On także miał jej coś ważnego do powiedzenie. Gdy nadszedł ten dzień była strasznie nerwowa nie umiała nawet utrzymać szklanki w dłoni tak trzęsły jej się ręce. No cóż w końcu nastała godzina kiedy zamierzała wyjść z domu, jak zwykle wyszła półtorej godziny przed umówionym czasem chodź i tak wiedziała, że On się spóźni co najmniej piętnaście minut. Doszła do lasku wolniej niż zwykle, bo aż w dwadzieścia minut, na co dzień ta trasa zajmuje jej co najwyżej piętnaści. Po wejściu w głąb drzew, zrobiła dokładnie 120 kroków i doszła na polane. Niedaleko stał mostek a pod nim płynęła woda w małym jeziorku. Przychodzili tu odkąd pamiętała  Usiadła na deskach i zanurzyła stopy w przyjemnie letniej wodzie. I zaczęła myśleć co mu dokładnie powie, układać w głowie zdania, wyobrażać sobie jak zareaguje, co powie co zrobi. I tak zleciała jej godzina. On i tak przyszedł wcześniej niż zwykle, gdyż spóźnił się zaledwie pięć minut, a to było zaskakujące. On też się obawiał jak ona zareaguje na jego "nowinkę", która nie jest zbyt wesoła. Podszedł do niej, lecz ona zauważyła go dopiero gdy usiadł obok niej i złożył nogi po turecku. Przez chwile oboje wpatrywali się w tafle wody dryfującej pod nimi, nie chcąc przerywać tej cudownej ciszy. Dlaczego cudownej, bo oni cieszyli się nawet tylko tym że są ze sobą. Po dłuższej chwili milczenia Ona westchnęła  tak głośno, że brunet aż odwrócił się w jej stronę tym samym natykają się na jej spojrzenie i mówiąc jej swoimi oczyma że ma mówić pierwsza. Więc zaczęła  Najpierw opowiedziała o ich obietnicy zawartej jedenaście lat temu. A dopiero potem zaczęła mówić po co tak na prawdę go tu ściągnęła i gdy wypowiedziała te dwa magiczne słowa On tak po prostu wstał i uciekł. Zaczął biec przed siebie wbiegł w gęsty las i wtedy straciła go z pola widzenia  Zszokowana jego czynem zaczęła płakać, łzy bezwładnie spływały po jej policzkach, a z brody skapywały wprost do wody. Nie spodziewała się takiej reakcji, zrozumiała by gdyby na nią nakrzyczał i co gorsza zerwała ich długoletnią przyjaźń, ale nie przyjmowała do wiadomości, że zostawi ją bez słowa. Nawet nie zdążyła dowiedzieć się co chciał jej wyjawić i tym samym nie powiedziała mu o drugiej bardzo ważnej sprawie, zdecydowanie ważniejszej niż jej czucia do niego. Siedziała tak w tej samej pozycji od dobrych dwóch godzin, a łzy wciąż spływały strumieniami  Nagle zaczął padać deszcz dopiero wtedy się podniosła i skierowała w drogę powrotną. Gdy weszła do domu nikogo nie było, jak zwykle zresztą. Skierowało się od razu do swojego pokoju. Nawet nie przebrała się w suche rzeczy, tylko usiadła na parapecie i wpatrywała się w jego okno. Nagle pod jego dom przyjechała wielka ciężarówka. Nie wiedziała co się dzieje, jacyś mężczyźni zaczęli wynosić z jego domu różne meble i inne wartościowe drobiazgi. Gdy po półtorej godzinie zamknęli tylne drzwi przyczepy, wciąż nie dowierzała temu co zobaczyła po chwili wyszła z domu jego mama z ciężarnym brzuchem i On z wielkim kartonem w ręku. Ostatni raz spojrzał w jej okno, a gdy napotkał jej zapłakane spojrzenie automatycznie odwrócił wzrok. Zauważyła że kieruje się w stronę jej skromnego domku. Usłyszała dzwonek do drzwi, a potem widziała jak szatyn, już bez paczki wsiadł do auta wraz z matką i jak wyjeżdżają z podjazdu, a za nimi ruszyła duży pojazd z ich dobytkiem. Nie dowierzała że wyjechał bez pożegnania że zostawiła ją w takim stanie. Po paru minutach zeszła na dół i otworzyła drzwi wejściowe. Na wycieraczce leżał ten sam karton który niósł jej już były przyjaciel, na wierzchu dużymi czarnymi literami było napisane jej imię.  Wiedziała że napisał to on, wszędzie pozna to niestaranne pismo. Wzięła karton i ponownie weszła z nim na górę  Postawiła na swoje łóżko po czym sama na nie usiadła. Rozchyliła skrzydła zamykające pakunek i jej oczom ukazały się ich zdjęcia i różne pamiątki  które dostał od niej. Była nawet bransoletka.  Ona miała na lewym nadgarstku taką samą. Nie wierzyła, że ją zdjął. Ale brakowało jednego zdjęcia które trzymał w portfelu. Pomyślała że pewnie wyrzucił. Łzy bez ustanku moczyły jej policzki. Zamknęła sporej wielkości pudło i położyła na dnie szafy po czym popatrzyła na ich wspólne zdjęcie które miała na szafce nocnej, następnie położyła je na poduszce a sama ułożyła się obok. Ze łzami w oczach zasnęła. 

1 komentarz:

  1. jejku, jaki smutny prolog, zupełnie inny niż czytałam dotychczas :)

    OdpowiedzUsuń