Ona i On byli dla siebie
parą dobrych przyjaciół.
Mówili sobie o
wszystkim, jedno miało pewność że drugi wysłucha je i zawsze pomoże.
Znali się odkąd ich
pamięć sięgała, byli pewni że razem są zdolni przenosić góry.
Ale zaczęli dorastać. On
stawał się coraz bardziej przystojniejszy, a Ona zaczynała go postrzegać w
innym świetle. Lecz kiedyś gdy mieli zaledwie pięć lat obiecali sobie, że
będzie łączyła ich tylko przyjaźń. Więc ona nie mówiła mu o swoich uczucia, nie
mogła. Po pierwsze złamała by daną mu
obietnice, a po drugie nie chciała stracić tak wspaniałego przyjaciela. Po
dwóch latach męczenia się z samą sobą postanowiła jednak wyznać mu prawdę
Umówili się w miejscu które znali tylko oni. On także miał jej coś ważnego do
powiedzenie. Gdy nadszedł ten dzień była strasznie nerwowa nie umiała nawet
utrzymać szklanki w dłoni tak trzęsły jej się ręce. No cóż w końcu nastała
godzina kiedy zamierzała wyjść z domu, jak zwykle wyszła półtorej godziny przed
umówionym czasem chodź i tak wiedziała, że On się spóźni co najmniej piętnaście
minut. Doszła do lasku wolniej niż zwykle, bo aż w dwadzieścia minut, na
co dzień ta trasa zajmuje jej co najwyżej piętnaści. Po wejściu w głąb drzew,
zrobiła dokładnie 120 kroków i doszła na polane. Niedaleko stał mostek a pod
nim płynęła woda w małym jeziorku. Przychodzili tu odkąd pamiętała Usiadła na
deskach i zanurzyła stopy w przyjemnie letniej wodzie. I zaczęła myśleć co mu
dokładnie powie, układać w głowie zdania, wyobrażać sobie jak
zareaguje, co powie co zrobi. I tak zleciała jej godzina. On i tak przyszedł
wcześniej niż zwykle, gdyż spóźnił się zaledwie pięć minut, a to było
zaskakujące. On też się obawiał jak ona zareaguje na jego "nowinkę",
która nie jest zbyt wesoła. Podszedł do niej, lecz ona zauważyła go dopiero gdy
usiadł obok niej i złożył nogi po turecku. Przez chwile oboje wpatrywali się w
tafle wody dryfującej pod nimi, nie chcąc przerywać tej cudownej ciszy.
Dlaczego cudownej, bo oni cieszyli się nawet tylko tym że są ze sobą. Po
dłuższej chwili milczenia Ona westchnęła tak głośno, że brunet aż odwrócił się
w jej stronę tym samym natykają się na jej spojrzenie i mówiąc jej swoimi oczyma że ma mówić pierwsza. Więc zaczęła Najpierw opowiedziała o ich obietnicy
zawartej jedenaście lat temu. A dopiero potem zaczęła mówić po co tak na prawdę go tu ściągnęła i gdy wypowiedziała te dwa magiczne słowa On tak po prostu wstał i
uciekł. Zaczął biec przed siebie wbiegł w gęsty las i wtedy straciła go z pola widzenia Zszokowana jego czynem zaczęła płakać, łzy bezwładnie spływały po jej
policzkach, a z brody skapywały wprost do wody. Nie spodziewała się takiej
reakcji, zrozumiała by gdyby na nią nakrzyczał i co gorsza zerwała ich
długoletnią przyjaźń, ale nie przyjmowała do wiadomości, że zostawi ją bez
słowa. Nawet nie zdążyła dowiedzieć się co chciał jej wyjawić i tym samym nie
powiedziała mu o drugiej bardzo ważnej sprawie, zdecydowanie ważniejszej niż
jej czucia do niego. Siedziała tak w tej samej pozycji od dobrych dwóch
godzin, a łzy wciąż spływały strumieniami Nagle zaczął padać deszcz dopiero
wtedy się podniosła i skierowała w drogę powrotną. Gdy weszła do domu nikogo
nie było, jak zwykle zresztą. Skierowało się od razu do swojego pokoju. Nawet
nie przebrała się w suche rzeczy, tylko usiadła na parapecie i wpatrywała się w
jego okno. Nagle pod jego dom przyjechała wielka ciężarówka. Nie wiedziała co
się dzieje, jacyś mężczyźni zaczęli wynosić z jego domu różne meble i inne
wartościowe drobiazgi. Gdy po półtorej godzinie zamknęli tylne drzwi przyczepy,
wciąż nie dowierzała temu co zobaczyła po chwili wyszła z domu jego mama z ciężarnym brzuchem i On z wielkim kartonem w ręku. Ostatni raz spojrzał w jej
okno, a gdy napotkał jej zapłakane spojrzenie automatycznie odwrócił wzrok. Zauważyła że kieruje się w stronę jej skromnego domku. Usłyszała dzwonek do
drzwi, a potem widziała jak szatyn, już bez paczki wsiadł do auta wraz z matką
i jak wyjeżdżają z podjazdu, a za nimi ruszyła duży pojazd z ich dobytkiem. Nie
dowierzała że wyjechał bez pożegnania że zostawiła ją w takim stanie. Po paru
minutach zeszła na dół i otworzyła drzwi wejściowe. Na wycieraczce leżał ten
sam karton który niósł jej już były przyjaciel, na wierzchu dużymi czarnymi
literami było napisane jej imię. Wiedziała że napisał to on, wszędzie pozna to
niestaranne pismo. Wzięła karton i ponownie weszła z nim na górę Postawiła na
swoje łóżko po czym sama na nie usiadła. Rozchyliła skrzydła zamykające pakunek
i jej oczom ukazały się ich zdjęcia i różne pamiątki które dostał od niej.
Była nawet bransoletka. Ona miała na lewym nadgarstku taką samą. Nie wierzyła,
że ją zdjął. Ale brakowało jednego zdjęcia które trzymał w portfelu. Pomyślała
że pewnie wyrzucił. Łzy bez ustanku moczyły jej policzki. Zamknęła sporej
wielkości pudło i położyła na dnie szafy po czym popatrzyła na ich wspólne zdjęcie które miała na szafce nocnej, następnie położyła je na poduszce a sama
ułożyła się obok. Ze łzami w oczach zasnęła.
jejku, jaki smutny prolog, zupełnie inny niż czytałam dotychczas :)
OdpowiedzUsuń