Minęły dwa lata odkąd
Justin opuścił Miami. Ja nie jestem już tą samą osobą, ale mimo wszystko staram
się jak mogę. Przez pierwsze dwa miesiące próbowałam się z nim skontaktować.
Codziennie wykonywałam chociaż jeden telefon i za każdym razem wysłuchiwałam tej
samej regułki: "nie ma takiego numeru". Mimo wszystko łudziłam się,
ze to nie prawda, że odbierze, wytłumaczy dlaczego uciekł i powie że niedługo
wróci. Ale niestety tak się nie stało, więc po równiutkich dwóch miesiącach
zaprzestałam jakichkolwiek sposobów skontaktowanie się z nim. Prawie co noc
płakałam, zasypiając miałam jego zdjęcie na poduszce. Pierwsze oznaki
pod upadłości mojego zdrowia z powodu wykrytej choroby zaczęły się po czterech
miesiącach od jego wyjazdu. Tak, jestem chora na białaczkę. To właśnie ta druga
ważna sprawa o której miałam powiedzieć Justinowi. Lekarze stwierdzili, że
narzazie nie mogą podjąć żadnych prób leczenia mojej choroby, gdyż jest to
jeszcze za wczesne stadium. W następnych miesiącach próbowałam pogodzić się
także z tym. Nie wychodziło mi to najlepiej. Ale bardzo się starałam. Od czasu
kiedy dowiedziałam się że mój typ białaczki, jest bardzo
"niebezpieczny" żyje z myślą, że każdego dnia mogę stracić wszystko
co jest dla mnie najważniejsze. Bardzo się boje o to czy przeżyje do następnego
poranka, ale mimo wszystko staram się żyć normalnie i korzystać z każdego dnia.
Sama wiem, że to trudne tym bardziej, że nie ma przy mnie najlepszego
przyjaciela, który zawsze mnie rozumiał. Ale przeżyłam 2 lata bez niego, to
przeżyje jeszcze. Bardzo pomaga mi Chaz, stara się jak może by
"zastąpić" Justina choć i tak wie że jego nikt mi go nie zastąpi.
Justin obecnie jest w Grecji. Pewnie się zastanawiacie skąd to wiem. A więc
tak, Justin kontaktował się z Chazem, tym samym on także mógł się z nim
skontaktować. Kiedy się dowiedziałam o tym natychmiast kazałam kuzynowi
informować mnie na bieżąco. No i m.i. dowiedziałam się że Justin wyjechał, bo
jego mamie to miejsce przypominało o świętej pamięci tacie Justina. A przy
okazji Justin spełnił swoje marzenie i założył zespół taneczny. Tak się
rozkręcili i rozreklamowali, że od samego początku gwiazdy ubiegały się o jego
zespół na teledyski. Mama Justina mieszka w Nowym Jorku wraz z jego prawie
dwuletnia siostrzyczką Jazmyn. Z tego co wiem Justin o mnie nie pytał, mimo że
regularnie prowadzi rozmowy z Chazem. Byłam zdziwiona, ze Justin się mną nie
interesuje. W końcu byłam jego najlepszą przyjaciółką od zawsze. Za to ja, jak
to ja próbuje ułożyć sobie życie. Idzie już mi coraz lepiej, nie płacze po
nocach, a jego zdjęcie od roku bezwładnie leży w szafie razem z resztą rupieci
które mi "oddał".Jedyne co trzymam przy sobie to wciąż niezdjęta
bransoletka na lewej ręce. Justin nie wie nic o mojej chorobie, bo Chaz mi
obiecał że mu nie powie jeśli się na to nie zgodzę. A ja nie chce zadręczać
mojego byłego przyjaciela moimi problemami. Mimo białaczki nadal chodzę do
szkoły, o tym że ją mam wie tylko moja rodzina i nauczyciele którym ta
informacja była potrzebna. W tym roku szkolnym także ukończę już nauczanie. Za
ponad dwa miesiące kończą się wakacje, a wtedy zacznę prace w butiku
ciotki. Chaz mówił mi też, że Justin ma
zamiar przyjechać na miesiąc do Miami. Ja mam nadzieje, że zrezygnuje z tego
bezmyślnego pomysłu, albo inaczej będę musiała wymyślić jak unikać Justina. To
może być trudniejsze niż się wydaje, gdyż jego mama nie sprzedała domu. Więc
myślę, ze na ten czas zamieszkali by w nim, a Justin ma sypialnie na przeciwko
mojej, więc to by było trudne.
2 tygodnie później
Szykowałam się do wyjścia
gdyż mam zamiar iść z Chazem do wesołego miasteczka, po to by, jak to on
stwierdził, trochę mnie "rozruszać". Zgodziłam się gdyż on tak wiele
dla mnie robi, a poza tym uwielbiam te wszystkie ekstremalne karuzele. Zeszłam
na dół, gdzie mama przygotowywała śniadanie. Usiadłam przy stole i nasypałam
sobie porcje płatków do miski i zalałam mlekiem. Zaczęłam powoli przeżuwać.
-Idziesz gdzieś dzisiaj z
moim siostrzeńcem ?. - zapytała z zaciekawieniem mama.
-Tak mamy zamiar przejść
się do wesołego miasteczka !. - odpowiedziałam z entuzjazmem, po czym włożyłam
do ust kolejną łyżkę śniadania.
-No dobrze tylko wróć o
przyzwoitej porze. - nakazała mi.
-Momo przecież nie
będziemy tam siedzieć cały dzień. - powiedziałam z ironią w głosie, po czym
przewróciłam oczami.
Ona odwróciła się do
kuchenki i zaczęła zalewać sobie kawę dopiero co gotującą się wodą.
Wstałam po czym poszłam
założyć buty i zabrałam telefon, który wsadziłam do moich krótkich spodenek,
poprawiłam granatową bluzkę i krzyknęłam, że wychodzę.
biedna Mia, nie dość, że Justin wyjechał bez pożegnania z nią, to jeszcze Mia ma białaczke.
OdpowiedzUsuń