4 sierpnia 2013

Pierwszy

Minęły dwa lata odkąd Justin opuścił Miami. Ja nie jestem już tą samą osobą, ale mimo wszystko staram się jak mogę. Przez pierwsze dwa miesiące próbowałam się z nim skontaktować. Codziennie wykonywałam chociaż jeden telefon i za każdym razem wysłuchiwałam tej samej regułki: "nie ma takiego numeru". Mimo wszystko łudziłam się, ze to nie prawda, że odbierze, wytłumaczy dlaczego uciekł i powie że niedługo wróci. Ale niestety tak się nie stało, więc po równiutkich dwóch miesiącach zaprzestałam jakichkolwiek sposobów skontaktowanie się z nim. Prawie co noc płakałam, zasypiając miałam jego zdjęcie na poduszce. Pierwsze oznaki pod upadłości mojego zdrowia z powodu wykrytej choroby zaczęły się po czterech miesiącach od jego wyjazdu. Tak, jestem chora na białaczkę. To właśnie ta druga ważna sprawa o której miałam powiedzieć Justinowi. Lekarze stwierdzili, że narzazie nie mogą podjąć żadnych prób leczenia mojej choroby, gdyż jest to jeszcze za wczesne stadium. W następnych miesiącach próbowałam pogodzić się także z tym. Nie wychodziło mi to najlepiej. Ale bardzo się starałam. Od czasu kiedy dowiedziałam się że mój typ białaczki, jest bardzo "niebezpieczny" żyje z myślą, że każdego dnia mogę stracić wszystko co jest dla mnie najważniejsze. Bardzo się boje o to czy przeżyje do następnego poranka, ale mimo wszystko staram się żyć normalnie i korzystać z każdego dnia. Sama wiem, że to trudne tym bardziej, że nie ma przy mnie najlepszego przyjaciela, który zawsze mnie rozumiał. Ale przeżyłam 2 lata bez niego, to przeżyje jeszcze. Bardzo pomaga mi Chaz, stara się jak może by "zastąpić" Justina choć i tak wie że jego nikt mi go nie zastąpi. Justin obecnie jest w Grecji. Pewnie się zastanawiacie skąd to wiem. A więc tak, Justin kontaktował się z Chazem, tym samym on także mógł się z nim skontaktować. Kiedy się dowiedziałam o tym natychmiast kazałam kuzynowi informować mnie na bieżąco. No i m.i. dowiedziałam się że Justin wyjechał, bo jego mamie to miejsce przypominało o świętej pamięci tacie Justina. A przy okazji Justin spełnił swoje marzenie i założył zespół taneczny. Tak się rozkręcili i rozreklamowali, że od samego początku gwiazdy ubiegały się o jego zespół na teledyski. Mama Justina mieszka w Nowym Jorku wraz z jego prawie dwuletnia siostrzyczką Jazmyn. Z tego co wiem Justin o mnie nie pytał, mimo że regularnie prowadzi rozmowy z Chazem. Byłam zdziwiona, ze Justin się mną nie interesuje. W końcu byłam jego najlepszą przyjaciółką od zawsze. Za to ja, jak to ja próbuje ułożyć sobie życie. Idzie już mi coraz lepiej, nie płacze po nocach, a jego zdjęcie od roku bezwładnie leży w szafie razem z resztą rupieci które mi "oddał".Jedyne co trzymam przy sobie to wciąż niezdjęta bransoletka na lewej ręce. Justin nie wie nic o mojej chorobie, bo Chaz mi obiecał że mu nie powie jeśli się na to nie zgodzę. A ja nie chce zadręczać mojego byłego przyjaciela moimi problemami. Mimo białaczki nadal chodzę do szkoły, o tym że ją mam wie tylko moja rodzina i nauczyciele którym ta informacja była potrzebna. W tym roku szkolnym także ukończę już nauczanie. Za ponad dwa miesiące kończą się wakacje, a wtedy zacznę prace w butiku ciotki.   Chaz mówił mi też, że Justin ma zamiar przyjechać na miesiąc do Miami. Ja mam nadzieje, że zrezygnuje z tego bezmyślnego pomysłu, albo inaczej będę musiała wymyślić jak unikać Justina. To może być trudniejsze niż się wydaje, gdyż jego mama nie sprzedała domu. Więc myślę, ze na ten czas zamieszkali by w nim, a Justin ma sypialnie na przeciwko mojej, więc to by było trudne.

            2 tygodnie później

Szykowałam się do wyjścia gdyż mam zamiar iść z Chazem do wesołego miasteczka, po to by, jak to on stwierdził, trochę mnie "rozruszać". Zgodziłam się gdyż on tak wiele dla mnie robi, a poza tym uwielbiam te wszystkie ekstremalne karuzele. Zeszłam na dół, gdzie mama przygotowywała śniadanie. Usiadłam przy stole i nasypałam sobie porcje płatków do miski i zalałam mlekiem. Zaczęłam powoli przeżuwać.
-Idziesz gdzieś dzisiaj z moim siostrzeńcem ?. - zapytała z zaciekawieniem mama.
-Tak mamy zamiar przejść się do wesołego miasteczka !. - odpowiedziałam z entuzjazmem, po czym włożyłam do ust kolejną łyżkę śniadania.
-No dobrze tylko wróć o przyzwoitej porze. - nakazała mi.
-Momo przecież nie będziemy tam siedzieć cały dzień. - powiedziałam z ironią w głosie, po czym przewróciłam oczami.
Ona odwróciła się do kuchenki i zaczęła zalewać sobie kawę dopiero co gotującą się wodą.

Wstałam po czym poszłam założyć buty i zabrałam telefon, który wsadziłam do moich krótkich spodenek, poprawiłam granatową bluzkę i krzyknęłam, że wychodzę.

1 komentarz:

  1. biedna Mia, nie dość, że Justin wyjechał bez pożegnania z nią, to jeszcze Mia ma białaczke.

    OdpowiedzUsuń