4 sierpnia 2013

Drugi

Do wesołego miasteczka doszłam w zaledwie 10 minut, po pięciu w oddali zobaczyłam kuzyna z jakimś chłopakiem. Zdziwiłam się, bo nie mówił mi że będzie ktoś jeszcze, no ale cóż nie mam nic do gadania. Byli już coraz bliżej i mogłam bardziej przyjrzeć się towarzyszowi Chaza. Chłopaki byli tak zajęci rozmową, ze nawet nie zważyli że już na nich czekam. Po chwili zaczęłam kojarzyć wygląd chłopaka. Z pewnością był brunetem, miał brązowe oczy. Zupełnie jak Justin czekoladowe, w których można utonąć. Zaraz, zaraz czy on ma pieprzyki na prawym policzki ?. To niemożliwe to nie może być on, Chaz by mi czegoś takiego nie zrobił. Nie, tylko nie to. Jezu co ja mam robić. Oni byli coraz bliżej, a ja ciągle wgapiałam się w mojego byłego przyjaciela. Nie mogłam się z nim spotkać, nie przeżyłabym tego psychicznie. Zmniejszyli odległość dzielącą nas do 5 metrów. Po chwili się opamiętałam. Odwróciłam na pięcie i zaczęłam biec przed siebie. Nie wiedziałam gdzie biegnę  po prostu chciałam być jak najdalej od NIEGO. Gdy wybiegłam z terenu lunaparku zwolniła, lecz nadal biegłam. Zdecydowałam że pobiegnę na jeziorko, tam zawsze najlepiej mi się myśli. P niecałych 20 minutach dobiegłam. Zatrzymałam się na mostku, na którym się położyłam. Nie mogę uwierzyć, że mój kuzyn mnie okłamał, że zataił przede mną to że Justin już przyjechał, i że on też przyjdzie na nasze "spotkanie". Rozmyślanie przerwał mi dzwonek mojej komórki  Wyciągnęłam ją z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz "Chaz". Odrzuciłam połączenie, po czym wyłączyłam telefon. Wróciłam do pozycji siedzącej i zanurzyłam stopy w przyjemnie chłodnej wodzie. Myśli znów wróciły. Justin znowu zaczął zaprzątać moją głowę  i to akurat w tym momencie kiedy już prawie zapomniałam. Teraz jak tu by go unikać ?. Może pojadę do babci? Nie, nie mogę bo wyjechała z dziadkiem na Hawaje. Rodziców też nie przekonam do wyjazdu, są zbyt "zawaleni" pracą. Jebani pracoholicy. I tak się zdziwiłam, ze mama była dzisiaj rano w domu. No ale cóż nie wnikam. Wracając do sprawy Justina, będę musiała coś wykombinować, bo nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie z nim. No ale zobaczymy co los przyniesie. Zaczęło robić się ciemno, a ja zapomniałam że jeszcze muszę wziąć lekarstwa, które zawsze biorę o danej godzinie. Wstałam z mostku i ruszyłam w stronę lasu. W domu byłam po 15 minutach, jak zwykle nikogo nie było. Zdjęłam buty i udałam się do kuchni. Nalałam sobie do szklanki wody, po czym poszłam z nią do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi z ciemnego drewna i weszłam do mojego "królestwa". Usiadłam na wygodnym łóżku, wodę stawiając na szafce nocnej. Z szuflady wyjęłam tabletki po szyb popiłam je wodą, wcześniej kładąc sobie na język. Wyciągnęłam z moich spodenek komórkę i postanowiłam ją włączyć. Po wpisaniu pinu na ekranie wyświetliło się 36 nieodebranych połączeń i 4 smsy: 30 połączeń od Chaza, a 6 od jakiegoś nieznanego numeru, no cóż nie wnikam  Zaś to smsy także były od kuzyna, tylko w jednym przeczytałam, że jeśli wyśle wiadomość o treści takiej i takiej to coś tam wygram. Od razu bez sprawdzania co napisał Flores usunęłam wszystkie wiadomości. Po chwili podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy i wyjęłam moją piżamę składającą się z krótkich granatowych spodenek i białej bokserki. Następnie skierowałam się do łazienki, do której drzwi miałam w pokoju. Weszłam do niej po czym zdjęłam dzisiejsze ubrania i włożyłam do pralki. "Wskoczyłam" pod prysznic i dokładnie umyłam się waniliowym żelem - uwielbiam ten zapach, jest taki słodki, a zarazem zmysłowy-. Wyszłam z kabiny. Dokładnie wytarłam się ręcznikiem i wmasowałam w ciało balsam. Nałożyłam na siebie majtki i przyniesioną ze sobą piżamę  Ręcznik powiesiłam na wieszaku i podeszłam do umywalni. Z szafki pod nią wyjęłam tonik do twarzy i maseczkę odprężającą oraz waciki. Na wacik wylałam trochę toniku po czym przemyłam twarz. Zużyty materiał wyrzuciłam do kosza. Następnie zaczęłam nakładać cienką warstwę szarej maseczki. Po skończeniu umyłam ręce i wyszłam z pomieszczenia. Następnie skierowałam się schodami na dół. Ponownie dzisiaj weszłam do kuchni, z lodówki wyjęłam mleko i bitą śmietanę. Następnie otworzyłam szafkę z której wyjęłam mój ulubiony czerwony kubek z myszką Miki, kakao i pianki. Mleko wlałam do kubka i zagrzałam w mikrofalówce, wsypałam 3 łyżki kakaa i dokładnie wymieszałam.  Poprzecinałam pianki na ćwiartki i wrzuciłam do kubka, potem wycisnęłam na gorącą ciecz bitą świetną, dużą ilość bitej śmietany i na koniec posypałam startą czekoladą. Wzięłam do ręki kubek z moim specjałem i łyżkę. Po czym udałam się na górę  W pokoju usiadłam na parapecie i powoli zanurzyłam łyżkę w zawartości kubka, a następnie wsadziłam do ust. Mmm, wyszło idealnie. Po skończeniu, kubek zniosłam na dół i wsadziłam do zmywaki  którą wstawiłam. Pobiegłam do pokoju, a następnie łazienki.  "Zdjęłam" maseczką i ponownie przemyłam twarz. Udałam się do biurka i wzięłam laptopa. Położyłam się brzuchem na łóżku, a sprzęt położyłam przed sobą. Włączyłam go, a następnie wpisałam hasło, Odpaliłam Facebooka i zrobiłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Po wyłączeniu przeglądarki uruchomiłam czat. Gdy już się włączył zauważyłam że pisze do mnie Chaz:
-Hej. Dlaczego nie odbierałaś telefonu i nie przyszłaś do wesołego miasteczka ?. - zadał pytanie
-Wiesz, nie odbierałam bo podziałam gdzieś telefon i dopiero go znalazła, a do tego mi się rozładował, a nie przyszłam bo źle się czułam. Przepraszam. - skłamałam
- Ale już wszystko dobrze ?.
- Tak, już jest okej :) A jak tam się bawiłeś w lunaparku, sam ?.
- A no to dobrze. Świetnie się bawiłem i nie sam. ^^
- Tak ?. To z kim było tak świetnie, jak mnie tam nie było ?.
- Tylko nie bądź na mnie zła. Obiecujesz ?.
- Już się boje, ale tak obiecuje, że się nie zdenerwuje. :) - odpisałam znudzona
- No to przyszedłem z Justinem, który dzisiaj przyjechał do miasta.
- Co chyba sobie żartujesz ?. - napisałam z udawany oburzeniem
- No właśnie nie więc, życzę powodzeni. :)
- Ciekawe w czym.. Ja nie mam zamiaru się z nim spotykać, a tym bardziej rozmawiać. Za bardzo mnie zranił . Ale nie powiedziałeś mu nic, prawda ?.
- Nie, przecież obiecałem. - odpisał, a ja usłyszałam dzwonek do drzwi/
- Przepraszam jeszcze raz i będę już kończyć, bo ktoś dobija się do drzwi. Pa, kocham cię kuzynku :*
- No, pa pa :)

Wyłączyłam komputer i wyszłam z pokoju, dzwonek nie przestawał dzwonić. Powoli schodziłam ze schodów, nie zapalając światła podeszłam do drzwi i spojrzałam w judasz.

1 komentarz: