5 sierpnia 2013

Piętnasty

Wyszłam zza „parawanu”, za którym się przebierałam. Dziwne, czyż nie?. Tak, tak wiem, jak mogłam się przebierać, gdy nie miałam, ze sobą żadnych rzeczy?. No cóż zaskoczę was, dali mi ubrania, i o dziwo pasowały na mnie idealnie. Do tego zawiązałam z tyły głowy maskę na kokardkę i wszystko wyglądało idealnie.

Byłam prowadzona, do tylnego wyjścia z „hotelu”. Kiedy otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz uderzyła we mnie fala zimnego powietrza. Ze względu na to, że miałam nagie ramiona, przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze, a moje ciało pokryła gęsia skórka. Potarłam dłońmi ramiona, by choć troszkę się ogrzać. Tupiąc obcasami, ruszyłam w kierunku samochodu, o którego maskę opierał się Bieber palący seksownie papierosa. Mówiąc szczerze, wyglądał niesamowicie pociągająco. Automatycznie ponownie przeszły mnie dreszcze, lecz tym razem te przyjemniejsze. Chłopak zauważając, że idę w jego stronę, rzucił niedopałek na asfalt, po czym przygniótł go butem. Będąc już przy drzwiach czterokołowca, otworzyłam sobie drzwi od strony pasażera i siadając na niesamowicie wygodnym siedzeniu, zatrzasnęłam je za sobą. Obok mnie za chwile na siedzeniu kierowcy pojawił się brunet. Przekręcając kluczyk w stacyjce, silnik przyjemnie zamruczał, po chwili pojazd ruszył w nieznanym mi kierunku.

Przy ostatnich nutach piosenki Ed’a Sheeran’a "Give Me Love, zatrzymaliśmy się przed pokaźnym budynkiem. Budynek był cały szklany, a zważając na dzisiejszą pełnie i czyste niebo, wszystko razem wyglądało niesamowicie i zapierało dech w piersiach. Wysiadłam z samochodu i zabierając ze sobą torebkę, zamknęłam za sobą drzwi. Ruszyłam ostrożnie w stronę wejścia, w kierunku którego także kierował się Justin. Szlam tuż za nim. Nawet gdy wchodziliśmy do środka, nie obejrzał się za siebie. Przeszliśmy przez dość wąski i długi korytarz. Będąc już przy końcu drogi, dało się słyszeć głośną, lecz nastrojową muzykę. Gdy weszliśmy do środka, uderzyła we mnie woń szampana, pomieszana z zapachem wina. Sala była przystrojona w kolorach granatu. Światła były przyciemnione, co dawało temu miejscu pełen nastrój. Każdy musiał mieć maskę. Spojrzałam ukradkiem na mojego „towarzysza”, który wcześniej nic na twarzy nie miał, a teraz można było zauważyć na jego twarzy zawiązany czarny, satynowy materiał. Zaczęłam patrzeć, na zgromadzonych tutaj ludzi. Każda z kobiet miała, na sobie wyjściową sukienkę, a mężczyźni byli ubrani w garnitur lub smoking. Nikt nikogo nie mógł poznać, każdy mógł pokazać prawdziwe ja, mogłeś bez zobowiązań rozmawiać z każdym i nikt nie mógł wiedzieć, czy jesteś z niższej warstwy społeczeństwa, czy też nie. I to było wspaniałe.

Gdy obok mnie przechodził kelner, zgarnęłam z jego tacki kieliszek szampana i wypiłam go za jednym razem. Przeszłam parę kroków i znów zauważyłam, że ktoś idzie w moją stronę z alkoholem. Odstawiłam puste szkło i tym razem wzięłam w praw dłoń lampkę czerwonego wina. Zanurzyłam w nim moje usta i delektowałam się, jak specyficzna ciecz rozpływa się po moich kubkach smakowych, a następnie rozgrzewa moje gardło od środka.

Pomijając moje wcześniejsze wywody, straciłam z oczu Justina. Ale i bez niego zamierzam dobrze się bawić. Wypiłam już chyba 4 kieliszki szampana i z 3 lampki wytrawnego wina. I powiem szczerzę czuję się troszkę bardziej rozluźniana i zaczynam lekko się uśmiechać. Z kolejną lampkę wina w lewej dłoni, ruszyłam w poszukiwaniu łazienki. Po niecałych 30 sekundach doszłam do pożądanego przeze mnie pomieszczenia. Pchnęłam metalowe drzwi i weszłam do środka. Po pomieszczeniu rozszedł się stukot, moich w miarę wysokich obcasów. Dochodząc do lustra, położyłam torebkę i alkohol na blacie tuż przy zlewie. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i mogłam spokojnie powiedzieć, ze byłam już pijana, nie zbyt mocno, ale byłam. Powiększone źrenicę i zamglone spojrzenie były tego dowodem. Z torebki wyjęłam szminkę, którą seksownie przejechałam usta, i przypudrowałam nosek, aby za mocno się nie świecić. Chowając wszystko z powrotem, wyjęłam z torebki, drewnianą skrzyneczkę. Otworzyłam ją kluczykiem i wyjęłam z niej złożoną na pół kopertę, a z koperty kartkę papieru. Zaczęłam szeptem czytać, to co było na niej zapisane: „Hm, jak mniemam jesteście już na miejscu. I jak sądzę wyglądasz przepięknie – zaśmiałam się pod nosem -, mam nadzieje, że sukienka ci się podoba, bo sam ją wybierałam. Nie upij się zbytnio – za późno, pomyślałam-, lepiej byś była trzeźwa na umyśle. Ogólnie rzecz biorąc, chciałam ci tutaj przekazać, żebyś uważała na Biebera i nie martw się zbytnio, jak na razie wszystko robisz zgodnie z zasadami, więc twój kuzynek jest bezpieczny. Miłej zabawy X.”. O jak miło, jedyna jak odtąd wiadomość, która jest w dość kulturalny i niedrastyczny sposób napisana. Chowając wszystko z powrotem do torebki, łyknęłam jeszcze tylko potrzebne leki i patrząc jeszcze przelotnie w lustro wyszłam z łazienki.

Zaczęłam szukać Justina, który na samym początku zniknął mi z oczu i do tej pory go nie widziałam. Rozglądając się uważnie, znalazłam go stojącego przy barze i trzymającego w prawej dłoni szklankę, z jak mniemam whisky. Także, ze skupieniem przeszukiwał wzrokiem parkiet. Czyli, także kogoś szukał w tłumie. Powolnym i lekko chwiejnym krokiem, szłam w stronę bruneta. Kiedy już znalazłam się przed nim, spojrzał mi głęboko w oczy, i lekko podniósł jeden z kącików swoich idealnie wykrojonych ust. Usiadłam tuż obok niego, od niechcenia ocierając się prawą dłonią o jego lewe udo. Założyłam nogę na nogę i kładąc torebkę na blat baru, zawołałam gestem ręki barmana.
-Co podać?.
-Tobermory.
On jedynie się lekko uśmiechną zabrał się za nalewanie zamówionego przeze mnie alkoholu. Po kilku sekundach moczyłam już wargi w gorzkawym smaku trunku. Gdy wypiłam już wszystko co było w kryształowej szklance, przeniosłam wzrok na Biebera, którego czekoladowe spojrzenie, wciąż na sobie czułam. I nie myliłam się, patrzył na mnie wzrokiem pełnym pożądania. Ja jedynie uśmiechnęłam się seksownie i kładąc za barze banknot, zeszłam ostrożnie z wysokiego barowego stołka. Zauważyła, że Justin także dopija swoją porcję alkoholu i schodzi z siedzenia. Następnie złapał mnie delikatnie za dłoń, jakby bojąc się, że zaraz ją zabiorę. Ja jednak wzmocniłam uścisk, na co zostałam wręcz pociągnięta w stronę wyjścia z sali. Szliśmy dość szybka, wręcz miałam wrażenie, że zaraz zaczniemy biec. Kiedy wyszliśmy za zewnątrz, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, co chyba poczuł także mój towarzysz, bo na chwile puścił moją dłoń i ściągając swoją marynarkę, zarzucił ją na moje ramiona. Uśmiechnęłam się do niego w podzięce i znów ruszyliśmy w stronę samochodu. Pierwszy raz od naszego wyjścia z hotelu, otworzył przede mną drzwi, a następnie je zamkną, a po chwili już siedział obok mnie i przekręcając kluczyk w stacyjce, silnik ponownie tego dnia cicho zamruczał, a samochód ruszył w ponownie, całkowicie nieznanym mi kierunku.

Przez pierwsze kilka minut drogi, wciąż zerkałam na Justina, który starał skupić się na drodze. „Boże, jak on seksownie wygląda” cały czas takie i podobne myśli przewijały się przez moją głowę. Nie mogąc już wytrzymać, położyłam swoją lewą dłoń na jego prawym kolanie. Zaczęłam powoli gładzić wewnętrzną stronę jego uda i przesuwałam się dłonią w górę. Bieber co chwilę przygryzał dolną wargę i ukradkiem zerkał na moją rękę, która znajdowała się coraz wyżej. Kiedy w końcu dotarła do jego krocza, przejechałam, po nim otwartą dłonią, na co on cicho mrukną. Przysunęłam się bliżej niego i zaczęłam składać mokre pocałunki na jego szyi powoli rozwiązując jego krawat i kolejno rozpinając guziki jego koszuli.
-Nie, Mia prosze przestań.. – jękną cicho czując moją dłoń na swoim nagim torsie. Oderwałam się od jego szyi i przesunęłam się lekko w górą.
-Wiem, że tego chcesz, tak samo jak ja. – mruknęłam seksownie wprost do jego ucha, przygryzając jego płatek.
Moja ręka przesunęła się w dół po jego brzuchu i ponownie zatrzymała na jego kroczu, tym razem zacisnęłam ją na nim. Przez co Justin ponownie jękną z podniecenia. Alkohol zaczynał krążyć w moich żyłach, gdyż z mojego siedzenia przeniosłam się na kolana chłopaka. Zręcznie jedną ręką odsunęłam delikatnie siedzenie i zaczęłam całować jego klatkę piersiową i przesuwając się w górę. Justin już był na granicy wytrzymałości. Widać to było po jego minię, starał się opanować i skupić na drodze, lecz skutecznie mu to uniemożliwiałam. Może i było to nie rozsądne, lecz on tak mnie pociągał, że nie mogłam się powstrzymać. Przymknęłam lekko powieki i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Jezu poczuła jego miękkie malinowe usta na swoich, to było coś niesamowitego. Ponownie lekko musnęłam jego wargi, tym razem lekko przygryzając jego dolną wargę i delikatnie z nią ciągnąc. Justin już nie wytrzymał i gdy staliśmy na czerwonym świetle pogłębił pocałunek. Najpierw oblizał moje wargi swoim językiem, po czym ostrożnie wsunął go do mojej buzi, ja nie byłam mu dłużna i także oddałam pocałunek, pogłębiając go. Byliśmy tak pogrążeni w pocałunku, że nawet nie zauważyliśmy, gdy światło zmieniło się na zielone. Dopiero powiadomił nas o tym kierowca, z samochodu, który jechał za nami, trąbiąc donośnie. Przez co podskoczyłam lekko na kolanach bruneta. Oderwałam się od niego dając mu ruszyć i zaczęłam obdarowywać pocałunkami jego obojczyki. Po niecałych 2 minutach dojechaliśmy pod hotel. Jako pierwsza wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę wejścia, seksownie kręcąc tyłkiem. Słyszałam jak Justin zatrzaskuje pospiesznie drzwi i podbiega do mnie, kładąc swoja rękę na moim biodrze, po czym zjeżdża nią na mój pośladek, ściskając go lekko. Weszliśmy do hotelu, w którym na szczęście, obecnie nie było nikogo. Zaczęłam kilkakrotnie, naciskać przycisk widny, jak by to miało przyspieszyć jej zjazd. W końcu, otworzyła się, a my weszliśmy naciskając odpowiednie piętro. Justin po zamknięciu się windy, przycisnął moje plecy do ściany i zaczął namiętnie całować. Swoje ręce trzymał na moich pośladkach i lekko je ściskał. Ja natomiast oddając każdy pocałunek, umiejscowiłam swoje ręce na jego karku, drażniąc go delikatnie, opuszkami palców.(…)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz