5 sierpnia 2013

Czternasty

(…)Justin zaparkował samochód przed obskurnym i obrzydliwym „hotelem”. Wysiadłam powoli i niepewnie z pojazdu i zamykając cicho drzwi od niego. Chłopak wziął ze mnie przykład i także wysiadł, lecz on trzasnął drzwiami. Nie spodziewając się tego, podskoczyłam ze strachu. Poprawiłam torbę na ramieniu i stukając rytmicznie obcasami, ruszyłam za chłopakiem, który szedł w stronę wejścia. Po przejściu niecałych 20 kroków dotarliśmy do mosiężnych, czarnych drzwi. Justin otworzył ich jedno skrzydło wpuszczając mnie przodem. Zaciskając usta w wąską linię, przeszłam koło bruneta i weszłam do środka. Przeszłam kilka kroków, stanęłam jak wryta, a moje mocno zaciśnięte wargi, rozchyliły się lekko. Wystrój tzw. recepcji było niesamowite. Żyrandol wydawał się jakby pozłacany i z pewnością taki był. Ściany koloru ciemnego fioletu, kontrastowały, ze złotem i drewnianymi wykończeniami. Nad drewnianym „biurkiem” wisiał obraz Ludwika XVI w kryształowej ramie. Recepcjonistką była dość chuda, rudowłosa dziewczyna, o bladej piegowatej cerze. Poprawiając czarną marynarkę, miałam zamiar ruszyć ku lej, lecz ponownie podskoczyłam przestraszona słysząc głośny szczęk zamykanych metalowych drzwi. Niewzruszony Justin ruszył do rudowłosej kobiety, a ja za nim. Złapałam go za nadgarstek, by przystaną na chwilę. Gdy to zdobił, podeszłam do niego bliżej i szepnęłam mu na ucho:
-Myślisz, że powinniśmy tu przychodzić?.
-Zdecydowanie, tak. – także szepną.
Po czym uwalniając swój nadgarstek z mojego uścisku, ponownie zaczął kroczyć ku recepcji. Oparłszy się o drewniany „stół” posłał dziewczynie zawadiacki uśmiech, na co tak zamrugała seksownie i uśmiechnęła się kokieteryjnie. Przewróciłam oczami i podeszłam do nich. Niebieskooka spojrzała na mnie, a jej źrenice się poszerzyły.
-Ty jesteś Mia.
-T..Tak. – odpowiedziałam niepewnie.
Recepcjonistka, o imieniu Anna podała mi białą kopertę, ze starannie napisanym moim imieniem. Jezu, co oni mają z tymi kopertami?. Niepewnie otworzyłam ją i wyjęłam niepieski papier. Oparłam się o drewnianą recepcję i wczytałam się w zapisane słowa. „Witaj Kotku. Mam nadzieje, że Ci się tutaj u mnie podoba. ‘Niestety nie mogę przywitać Cię osobiście, ale nie martw się. Ktoś inny, także tak uroczy jak ja, zrobi to za mnie. Hm.. Pewnie chcesz wiedzieć co Cię dalej czeka. A więc tak, powiedz swojemu kochasiowi, aby od Ann wziął kluczyk z numerem 73. Grzecznie pójdziecie, do windy i wiedziecie na piętro numer 9, a następnie znajdziecie pokój z numerem odpowiadającym numerkowi klucza. Kiedy już Justinek otworzy Ci drzwi i wejdziesz do środka, na łóżku będzie leżeć, mała skrzyneczka, otworzysz ją kluczykiem, który jest w szufladzie szafki nocnej. Z pokoju nie będziecie wychodzić dopóki nie przyjdzie po was mój przyjaciel. Zrozumiano!? No i to wszystkie informację, które powinnaś wiedzieć. Do zobaczenia X.” 
-Justin weź od niej klucz do pokoju 73. – powiedziałam beznamiętnie.
-Co?. Po co?. – zapytał zdezorientowany.
-Po prostu weź ten cholerny klucz!. – podniosłam głos zdenerwowana, już tym wszystkim.
Chłopak posłusznie, wziął od rudowłosej kluczyk i puścił jej oczko. Ja jedynie złapałam go za skrawek jego marynarki i stukając obcasami o drewniane panele ruszyłam w stronę srebrnej windy, ciągnąc za sobą bruneta. Wciskając guzik rozsuwane drzwi się otworzyły. Weszliśmy do metalowej „klatki” i wciskając „9” ruszyliśmy na górę. Licząc piętra, czułam na sobie wzrok chłopaka, przez co coraz mocniej ściskałam błękitny papierek w lewej ręce. W końcu usłyszała dzwoneczek i drzwi się rozsunęły. Szybko wyszłam z tej blaszanej „puszki” i ruszyłam w stronę holu, w poszukiwaniu drzwi z numerem 73.
-Mam. – szepnęłam do siebie. – Justin mógłbyś się pospieszyć?. – zapytałam ironicznie, patrząc na brązowookiego.
Ten nic sobie z tego nie robiąc, nadal szedł w takim samym tępię. Kiedy już do mnie podszedł Wyrwałam z jego prawej dłoni klucz i włożyła go do dziurki w drzwiach przekręcając w prawą stronę. Usłyszałam znajomy znajomy dźwięk i nacisnęłam zręcznie na klamkę. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, czekając, aż chłopak wejdzie do środka bym mogła zamknąć drzwi. Brunet mozolnie przeszedł przez drzwi. Mogłam stwierdzić, ze moja twarz poczerwieniała ze złości.
-Czy ty naprawdę, nie możesz poruszać się szybciej. Tam gdzieś – pokazałam ręką wokół -, może skomleć MÓJ kuzyn, a TWÓJ przyjaciel! Ogarnij się Bieber !. – warknęłam.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a ja trzasnęłam drzwiami, zamykając je. Skierowałam się w stronę dwuosobowego łóżka. Z szafki nocnej wyjęłam średniej wielkości klucz i siadając na łóżku wzięłam w rękę drewnianą skrzyneczkę i zręcznie ją otworzyłam. W środku znajdował się jeszcze jeden klucz, zawieszony na srebrnym wisiorku, zgiętą na pół białą kopertę orazmaskę, piękną maskę. Wyjęłam ją powoli i dokładnie obejrzałam. Następnie wyjęłam małą różową karteczkę leżącą na dnie i przeczytałam napis„KOPERTY NIE OTWIERAJ TERAZ!. A najlepiej na razie zamknij tą skrzyneczkę i trzymaj przy sobie, księżniczko.”.
Zamknęłam szybko wieczko i przekręciłam kluczyk, który schowałam do bocznej kieszeni mojej torby, a pudełko do głównej. Z rozmyślań wyrwał mnie cichy szept tuż przy moim uchu.
-Co tam było?. – seksowny, zachrypnięty głos Justina, rozszedł się po mich uszach.
-Nic specjalnego. – powiedziałam wymijająco – Ale lada moment może przyjdzie tu jakiś mężczyzna z dalszymi wskazówkami.
Nawet nie wiem kiedy, on usiadł koło mnie. Ciekawiło mnie ile z zawartości drewnianej szkatułki widział. Wzdychając głośno usłyszałam pukanie, a wręcz walenie do drzwi. Wolnym krokiem do nich podeszłam i łapiąc za klamkę ostrożnie otworzyłam. Do pomieszczenia wszedł średniego wzrostu, z lekkim zarostem i zwyczajnej posturze mężczyzna lekkim zarostem, lekka siwizna odznaczała się na kruczoczarnych włosach. Uśmiechną się do mnie półgębkiem i chwytając moją dłoń, ucałował ją, przy tym chyląc się, jak dżentelmen.
-Mia jak mniema. – zapytał swym dość donośnym głosem, na co ja jedynie skinęłam głową – Ja nazywam się Greg. – przedstawił się i puścił moją dłoń – Wasze rzeczy są już przygotowane. Tak więc zapraszam za mną.
Przepuścił mnie jako pierwszą w drzwiach i czekając, aż za mną wyjdzie Justin, zamkną je. Wyszedł przed nas i skinięciem głowy, kazał iść za nim. Udaliśmy się do drzwi obok, za którymi kryły się kręte schody. Schodząc nim w dół kurczowo trzymałam się barierki by przypadkiem nie spaść. Nogi od tych butów, już niemiłosiernie bolały, a stopnie jakby się nie kończyły. W końcu doszliśmy do czarnych, blaszanych drzwi. Greg, otworzył je, przykładając specjalną kartę do czytnika, koło nich. Wchodząc do środka oniemiałam, otwierając lekko moje pełne usta. I spojrzałam na Justina, który w tym świetle wyglądał, jeszcze bardziej przystojnie i seksownie niż to możliwe. (…)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz