5 sierpnia 2013

Ósmy

Wstałam rano około godziny 6:18. Mimo, że mało spałam i dużo wczoraj wypiłam, to nawet się wyspałam. Wzięłam z szafy dresy i z nimi udałam się do łazienki, w której wykonałam wszystkie potrzebne czynności i uczesałam włosy w kitkę robiąc sobie delikatny makijaż. Już ubrana wyszłam z łazienki. Minęło dopiero niecałe 20 minut, więc postanowiłam pobiegać. Zeszłam na dół biorąc w rękę jabłko. Ugryzłam spory kawałem i odkładając je na szafkę w przedpokoju wiązałam moje nike. Podniosłam się do pozycji stojącej i założyłam na siebie bluzę, gdyż dzisiejszy poranek nie był zbyt ciepły. Ponownie wzięłam do ręki jabłko i ugryzłam kolejny kęs. Nie zjedzony do końca owoc wyrzuciłam do śmietnika, a sama biorąc w rękę mp4 i słuchawki wyszłam z domu uprzednio go zamykając. Biegłam chodnikiem mijając bogate domy znajdujące się w mojej dzielnicy. Na ulicach od niedawno zrobiło się pusto, aż przeraziłam się tą ciszą. Dobiegłam do plaży, byłam tak zmęczona, że już truchcikiem po promenadzie dobiegłam do Starbucks'a . Dopiero co otwierali lokal, gdyż była już 8(nie dziwcie się od mojego domu do deptaku trochę kilometrów się zebrało). Zdyszana weszłam do pomieszczenia i udałam się do kasy ocierając ręką kropelki potu z czoła.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc. - uśmiechnęła się do mnie dziewczyna, na oko około 20.
-Hm..Poprosiłabym mrożoną kawę z czekoladą. - odwzajemniłam jej zarażający uśmiech. Kimberly, gdyż tak miała napisane na plakietce, odwróciła się do mnie tyłem i zaczęła przygotowywać moje zamówienie  Po niespełna 5 minutach, znów się do mnie odwróciła podając mi moją dawkę kofeiny. Wzięłam od niej sporej wielkości silikonowy kubek z rurką wsadzoną do środka.
-Dzięki Kim. - Zapłaciłam brunetce odpowiednią sumkę pieniędzy i wyszłam z kawiarni. Powoli kierowałam się w drogę powrotną popijając moją ulubioną kawę. Wypiłam kawę po niespełna 1o minutach. Czując, że moje nogi mają już dość i zaraz mi odpadną, złapałam taksówkę.  Wsiadłam do żółtego samochodu, a kierowca zadał mi standardowe pytanie:
-Gdzie panienką podwieźć . - powiedział dość niskim głosem, facet był około 50-siątki i było już widać siwiejące włosy.
-Rush Street 13 poproszę  - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie i ruszyliśmy. Pod czas podróży panowała cisz, lecz mi to odpowiadało. Taksówkarz podjechał pod mój dom po około 3o minutach. Zapłaciłam mu i wysiadłam z pojazdu, kierując się do drzwi. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do góry. Weszłam do pokoju i odkładając mp4 na łóżko ponownie weszłam do łazienki z zamiarem umycia się. Spocone ubrania wrzuciłam do pralki, a sama weszłam do kabiny prysznicowej. Dokładnie umyłam ciało i włosy, a następnie zakręciłam wodę. Wyszłam spod prysznica i dokładnie wytarłam się beżowym ręcznikiem, po czym się nim owinęłam.  Podeszłam do umywalki i wycisnęłam sobie na dłoń troszeczkę jedwabiu do włosów, a następnie wtarłam go w moje czarne włosy. Z szafki wyciągnęłam suszarkę i dokładnie wysuszyła włosy. Następnie wyprostowałam dokładnie włosy i wmasowałam w ciało malinowy balsam do ciała. Wyszłam z łazienki, a na zegarku widniała godzina 9:53. Z szafy wyciągnęłam jeszcze rzeczy, a z komody bieliznę i ponownie zamknęłam się w łazience. Wyszłam z niej po niespełna 12 minutach już gotowa na dzisiejszy dzień i spotkanie z Joshem. Zeszłam na dół i w kuchni zrobiłam sobie ser-szynka-ser. Po zjedzonym"drugim" śniadaniu udałam się do dużego pokoju. Włączyła film pod tytułem "Jestem bogiem". Uwielbiam oglądać takie filmy mimo tego że w niektórych momentach się boje, a poduszka za którą się chowam jest moim wybawcą, to i tak je wielbię.  Ten jest jednym z moich ulubiony i mimo że go znakomicie znam to i tak za każdym razem na nowo mnie fascynuje. Film skończyłam oglądać około godziny 12. Weszłam na górę do swojego pokoju i włączyłam mojego laptopa. Po uruchomieniu się sprzętu wpisałam hasło a na ekranie pojawiło się zdjęcie moje z Chazem. Włączyłam przeglądarkę i zdecydowałam się poszukać dla siebie mieszkania, gdyż nie wytrzymam w tym wielkim domu sama. I jeszcze muszę zorganizować pogrzeb na który przyjdzie tylko kilka najbliższych osób i do tego dziadków nie będzie, bo zdecydowali zostać na dużej zagranicą. Wpisałam "biura deweloperskie". Najbliższe znajdowało się parę przecznic dalej. Postanowiłam że w poniedziałek tam zajdę i podpytam się o najciekawsze propozycje. Weszłam jeszcze na twittera. Zaobserwowałam  Josha i napisał na twitta:
Już nie mogę doczekać się wspólnego spaceru z @JoshTitlo i wyłączyłam komputer. Na zegarku o dziwo widniała już 12:43 więc poszłam do łazienki i poprawiłam swój wygląd i mimo jeszcze podpuchniętych oczu wyglądałam zadziwiająco dobrze. Wychodząc z łazienki przypadkowo spojrzałam w okno domu na przeciwko, a w tej samej chwili Justin wszedł do środka pomieszczenia ciągnąc za sobą piękną blondynkę  Byli tacy uśmiechnięci i szczęśliwi jak my kiedyś. Potrząsnęłam głową by odrzucić od siebie myśli związane z tym osobnikiem i wyszłam z pokoju zabierając ze sobą jeszcze plecak. Zeszłam na dół i w kuchni napiłam się jeszcze wody, wkładając szklankę do zmywarki usłyszałam dzwonek do drzwi. W podskokach do nich podbiegłam i z uśmiechem na ustach je otworzyłam.
-Wejdź jeszcze na chwilkę tylko ubiorę buty. - Josh posłusznie wszedł i zamkną za sobą drzwi. Ja w tym czasie ubrałam obuwie i całując go na powitanie w policzek złapałam go za rękę i wyszliśmy z domu. Ja jeszcze zamknęłam kluczem zamek w drzwiach i ruszyliśmy razem do jego samochodu. Przez całą podróż śmialiśmy się z byle czego. Na miejscu byliśmy zadziwiająco szybko. Josh pierwszy wyszedł z pojazdu, a następnie otworzył mi drzwi podając rękę by pomóc mi wysiąść. Pewnie ją złapałam i po chwili stałam już na betonowym chodniku.
-Jeszcze nie zdążyłem ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz. - powiedział do mnie z szarmanckim uśmiechem i przeszywał mnie pożądliwym wzrokiem.
-Dzięki. - zarumieniałam się chowając policzki we włosach. Już w ciszy ruszyliśmy w stronę plaży. Powoli szliśmy przy lini wody trzymając buty w dłoniach. Śmieliśmy się co chwile, to z ludzi to z naszych "historyjek". Na wspólnej rozmowie minęły nam 2 godziny.
-Wiesz co zgłodniałam, może pójdziemy na pizze?. - spojrzałam na niego pytająco.
-Właśnie miałem to zaproponować. - uśmiechną się przyjaźnie - To co, kto pierwszy przy Cariot?. - zaczął porozumiewawczo poruszać brwiami. Ja już nie odpowiedziała tylko zaczęłam biec w stronę mojej ulubionej pizzeri. Nie oglądając się za siebie biegłam prosto po piasku który utrudniał mi bieg. Zdyszana przystanęłam na chwile by złapać oddech i wtedy Josh mnie wyprzedził, a ja mimo zmęczenia zaczęłam go gonić. Moje poranne biegi nie poszły na marne, gdyż w ostateczności jako pierwsza przekroczyłam próg lokalu. Kilka sekund potem dołączył do mnie mój towarzysz.
-To co stawisz mi piwo i dostaje buziaka w policzek? - odezwałam się, gdy już usiedliśmy przy stoliku i uśmiechnęłam się zwycięsko. On na te słowa tylko wstał i podszedł do mnie. Nachylił się nad moją twarzą i delikatnie musną mój policzek, lekko dotykając swoimi ustami kącika moich usta, ja się tylko uśmiechnęłam zawstydzona.
-To co hawajska?. - odezwaliśmy się równocześnie i zaczęliśmy się śmiać. Gdy się uspokoiliśmy zawołaliśmy kelnera i złożyliśmy zamówienie.
-To jak to jest, że taka piękna istota jak ty wczoraj w klubie byłą smutna?. - zapytał z lekkim uśmiechem za swoich malinowych ustach.
-No wiesz tak to czasami jest w życiu, że coś się pieprzy i trzeba się trochę posmucić i wypłakać w poduszkę. On tylko pokiwał porozumiewawczo głową i zapadła niezręczna cisza, którą przerwał kelner przynosząc nasz ulubioną pizzą i oczywiście moje wygrane piwo. Wzięłam w ręce kawałek pizzy i ugryzłam go przy czym przymknęłam oczy rozkoszując się doskonałym smakiem i idealnym dobraniem składników  Po chwili otworzyłam oczy i zaczęłam chichotach, patrząc rozbawiona na chłopaka, który siedział naprzeciwko mnie.
-No co?. - zapytał zdezorientowany z pełną buzią. Ja tylko wzięłam w rękę chusteczkę i wstając z krzesła nachyliłam się nad stolikiem wycierając czubek nosa Josha. Na co on jedynie zrobił speszoną minę.
-Słodko wyglądasz kiedy się zawstydzisz. - powiedziałam z odrobiną słodkości w głosie.
-No wiem i ten mój urok osobisty, poprzez który powalam dziewczyny na kolana. - powiedział z powagą, a ja wybuchła śmiechem. Następnie już w ciszy zjedliśmy pizze, a następnie udaliśmy się z powrotem do samochodu  Chłopak otworzył przede mną drzwi, a następnie sam usiadł na kierownicą i ruszyliśmy. Na zegarku, kiedy już zaparkował na moim podjeździe, o dziwo była już 17:24. Wysiadłam z pojazdu, a za mną Josh.
-Było naprawdę świetnie, dziękuje. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Nie to ja dziękuje, że mogłem spędzić ten dzień z tak wspaniałą dziewczyną. - on także uniósł kąciki ust ku górze. Przez chwilę panowała cisza.
*Narracja trzecioosobowa*

On zaczął się do niej powoli zbliżać. Ona na to przymknęła oczy, by po chwili poczuć jego ciepłe usta na swoich. Powoli rozchylił jej wargi językiem i wsadził go do jej ust. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, który był naprawdę namiętny. Oderwali się od siebie, kiedy obojgu zabrakło powietrza. Ona jedynie delikatnie się do niego uśmiechnęła i weszła do domu. On zaś z triumfem w oczach wsiadł do samochodu i odjechał. Dziewczyna oparła się o drzwi wejściowe i zjechała po nich na podłogę uśmiechając się szeroko sama do siebie. Jeszcze nie była świadoma tego jak ten pocałunek zmieni jej życie i jak bardzo wywróci je do góry nogami.

*OCZMI MII*

O Boże! Pocałował mnie, jakie to było wspaniałe uczucie. Przysłowiowe "motyle" wciąż szalały w moim brzuchu, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać, szczerzyłam się jak głupi do sera. Cała uradowana Wbiegłam do pokoju i zaczęłam "śpiewać" treść jakiejś piosenki, której treści sama nie rozumiałam. Byłam taka szczęśliwa. Mimo, że znamy się dopiero 2 dni czuje do niego taki pociąg, że, że, no nie wiem jakim słowem nawet to opisać. Na zegarku widniała 17:30, a klub otwierają dopiero o 19, a chciałam tam iść by zrobić niespodziankę Joshowi. Tak też na zbicie czasu postanowiłam zrobić sobie relaksującą kąpiel i maseczkę na twarz. Tak też zrobiłam. Do wanny pełnej gorącej wody i piany dolałam olejek waniliowy i nawilżającą oliwkę. Sama z szafki wyciągnęłam sporych rozmiarów pojemnik i stawiając go na pralce otworzyłam. Wyciągnęłam z niego odprężająco-odżywiającą maseczkę i według instrukcji na opakowani, wykonałam jej nakładanie krok po kroku i z tym właśnie o to produktem na twarzy weszłam do gorącej wody. Z wanny wyszłam dopiero gdy woda zaczęła robić się zimna. Wytarłam się i ubrałam mój beżowy satynowy szlafroczek sięgający mi przed kolana. Podeszłam do komody z której wzięłam bieliznę, a następnie do szafy z której wyciągnęłam ubrania na dzisiejszy wieczór i ponownie weszłam do łazienki. Ubrałam się i wieszając szlafrok na haczyku wyszłam z łazienki. Usiadłam przy mojej toaletce i zaczęłam czesak włosy, a następnie się umalowałam. Gotowa do wyjścia byłam równo z wybiciem godziny 19. Ostatecznie umyłam jeszcze zęby i zamykając dom ruszyłam w stronę postoju taksówek gdyż mój samochód nadal stał na parkingu klubu. Wsiadłam do jednego z żółtych pojazdów i podałam kierowcy adres. Podróż minęła szybko, jak na ruchliwość ulic Miami. Uśmiechnięta wyszłam z taksówki uprzednio płacąc taksówkarzowi. Moim oczom ukazał się wieli i od wczoraj znany napis "seven souls". Przywitałam się z tym samy "bramkarzem" i weszłam do środka.Tym razem także uderzył we mnie zapach tytoniu i alkoholu, ale już mi to nie przeszkadzało. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w pewnym momencie wzrok zatrzymał mi się na dobrze znanej mi osobie, oczy wyszły mi z orbit, a sama wybiegłam z klubu we łzach(...)

1 komentarz: