Wstałam rano około godziny 6:18. Mimo, że mało spałam i dużo
wczoraj wypiłam, to nawet się wyspałam. Wzięłam z szafy dresy i z nimi udałam
się do łazienki, w której wykonałam wszystkie potrzebne czynności i uczesałam
włosy w kitkę robiąc sobie delikatny makijaż. Już ubrana wyszłam z łazienki. Minęło dopiero niecałe 20 minut, więc postanowiłam pobiegać. Zeszłam na dół
biorąc w rękę jabłko. Ugryzłam spory kawałem i odkładając je na szafkę w
przedpokoju wiązałam moje nike. Podniosłam się do pozycji stojącej i założyłam
na siebie bluzę, gdyż dzisiejszy poranek nie był zbyt ciepły. Ponownie wzięłam do ręki jabłko i ugryzłam kolejny kęs. Nie zjedzony do końca owoc wyrzuciłam do
śmietnika, a sama biorąc w rękę mp4 i słuchawki wyszłam z domu uprzednio go
zamykając. Biegłam chodnikiem mijając bogate domy znajdujące się w mojej
dzielnicy. Na ulicach od niedawno zrobiło się pusto, aż przeraziłam się tą
ciszą. Dobiegłam do plaży, byłam tak zmęczona, że już truchcikiem po
promenadzie dobiegłam do Starbucks'a . Dopiero co otwierali lokal,
gdyż była już 8(nie dziwcie się od mojego domu do deptaku trochę kilometrów się
zebrało). Zdyszana weszłam do pomieszczenia i udałam się do kasy ocierając ręką kropelki potu z czoła.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc. - uśmiechnęła się do mnie
dziewczyna, na oko około 20.
-Hm..Poprosiłabym mrożoną kawę z czekoladą. - odwzajemniłam jej
zarażający uśmiech. Kimberly, gdyż tak miała napisane na plakietce, odwróciła się do mnie tyłem i zaczęła przygotowywać moje zamówienie Po niespełna 5
minutach, znów się do mnie odwróciła podając mi moją dawkę kofeiny. Wzięłam od niej
sporej wielkości silikonowy kubek z rurką wsadzoną do środka.
-Dzięki Kim. - Zapłaciłam brunetce odpowiednią sumkę pieniędzy i
wyszłam z kawiarni. Powoli kierowałam się w drogę powrotną popijając moją
ulubioną kawę. Wypiłam kawę po niespełna 1o minutach. Czując, że moje nogi mają
już dość i zaraz mi odpadną, złapałam taksówkę. Wsiadłam do żółtego samochodu,
a kierowca zadał mi standardowe pytanie:
-Gdzie panienką podwieźć . - powiedział dość niskim głosem, facet
był około 50-siątki i było już widać siwiejące włosy.
-Rush Street 13 poproszę - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie i
ruszyliśmy. Pod czas podróży panowała cisz, lecz mi to odpowiadało. Taksówkarz
podjechał pod mój dom po około 3o minutach. Zapłaciłam mu i wysiadłam z
pojazdu, kierując się do drzwi. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do
góry. Weszłam do pokoju i odkładając mp4 na łóżko ponownie weszłam do łazienki z
zamiarem umycia się. Spocone ubrania wrzuciłam do pralki, a sama weszłam do
kabiny prysznicowej. Dokładnie umyłam ciało i włosy, a następnie zakręciłam
wodę. Wyszłam spod prysznica i dokładnie wytarłam się beżowym ręcznikiem, po
czym się nim owinęłam. Podeszłam do umywalki i wycisnęłam sobie na dłoń troszeczkę jedwabiu do włosów, a następnie wtarłam go w moje czarne włosy. Z szafki wyciągnęłam suszarkę i dokładnie wysuszyła włosy. Następnie wyprostowałam
dokładnie włosy i wmasowałam w ciało malinowy balsam do ciała. Wyszłam z
łazienki, a na zegarku widniała godzina 9:53. Z szafy wyciągnęłam jeszcze
rzeczy, a z komody bieliznę i ponownie zamknęłam się w łazience. Wyszłam z niej
po niespełna 12 minutach już gotowa na dzisiejszy dzień i spotkanie z Joshem.
Zeszłam na dół i w kuchni zrobiłam sobie ser-szynka-ser. Po
zjedzonym"drugim" śniadaniu udałam się do dużego pokoju. Włączyła film
pod tytułem "Jestem bogiem". Uwielbiam
oglądać takie filmy mimo tego że w niektórych momentach się boje, a poduszka za
którą się chowam jest moim wybawcą, to i tak je wielbię. Ten jest jednym z
moich ulubiony i mimo że go znakomicie znam to i tak za każdym razem na nowo
mnie fascynuje. Film skończyłam oglądać około godziny 12. Weszłam na górę do
swojego pokoju i włączyłam mojego laptopa. Po uruchomieniu się sprzętu wpisałam
hasło a na ekranie pojawiło się zdjęcie moje z Chazem. Włączyłam przeglądarkę i
zdecydowałam się poszukać dla siebie mieszkania, gdyż nie wytrzymam w tym
wielkim domu sama. I jeszcze muszę zorganizować pogrzeb na który przyjdzie
tylko kilka najbliższych osób i do tego dziadków nie będzie, bo zdecydowali
zostać na dużej zagranicą. Wpisałam "biura deweloperskie". Najbliższe
znajdowało się parę przecznic dalej. Postanowiłam że w poniedziałek tam zajdę i
podpytam się o najciekawsze propozycje. Weszłam jeszcze na twittera.
Zaobserwowałam Josha i napisał na twitta:
Już nie mogę doczekać się wspólnego spaceru z @JoshTitlo i wyłączyłam
komputer. Na zegarku o dziwo widniała już 12:43 więc poszłam do łazienki i
poprawiłam swój wygląd i mimo jeszcze podpuchniętych oczu wyglądałam
zadziwiająco dobrze. Wychodząc z łazienki przypadkowo spojrzałam w okno domu na
przeciwko, a w tej samej chwili Justin wszedł do środka pomieszczenia ciągnąc
za sobą piękną blondynkę Byli tacy uśmiechnięci i szczęśliwi jak my kiedyś. Potrząsnęłam głową by odrzucić od siebie myśli związane z tym osobnikiem i
wyszłam z pokoju zabierając ze sobą jeszcze plecak. Zeszłam na dół i w kuchni
napiłam się jeszcze wody, wkładając szklankę do zmywarki usłyszałam dzwonek do
drzwi. W podskokach do nich podbiegłam i z uśmiechem na ustach je otworzyłam.
-Wejdź jeszcze na chwilkę tylko ubiorę buty. - Josh posłusznie
wszedł i zamkną za sobą drzwi. Ja w tym czasie ubrałam obuwie i całując go na
powitanie w policzek złapałam go za rękę i wyszliśmy z domu. Ja jeszcze zamknęłam kluczem zamek w drzwiach i ruszyliśmy razem do jego samochodu. Przez
całą podróż śmialiśmy się z byle czego. Na miejscu byliśmy zadziwiająco szybko.
Josh pierwszy wyszedł z pojazdu, a następnie otworzył mi drzwi podając rękę by
pomóc mi wysiąść. Pewnie ją złapałam i po chwili stałam już na betonowym
chodniku.
-Jeszcze nie zdążyłem ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz. -
powiedział do mnie z szarmanckim uśmiechem i przeszywał mnie pożądliwym wzrokiem.
-Dzięki. - zarumieniałam się chowając policzki we włosach. Już w
ciszy ruszyliśmy w stronę plaży. Powoli szliśmy przy lini wody trzymając buty w
dłoniach. Śmieliśmy się co chwile, to z ludzi to z naszych
"historyjek". Na wspólnej rozmowie minęły nam 2 godziny.
-Wiesz co zgłodniałam, może pójdziemy na pizze?. - spojrzałam na
niego pytająco.
-Właśnie miałem to zaproponować. - uśmiechną się przyjaźnie - To
co, kto pierwszy przy Cariot?. - zaczął porozumiewawczo poruszać brwiami. Ja
już nie odpowiedziała tylko zaczęłam biec w stronę mojej ulubionej pizzeri. Nie oglądając się za siebie biegłam prosto po piasku który utrudniał mi bieg.
Zdyszana przystanęłam na chwile by złapać oddech i wtedy Josh mnie wyprzedził,
a ja mimo zmęczenia zaczęłam go gonić. Moje poranne biegi nie poszły na marne,
gdyż w ostateczności jako pierwsza przekroczyłam próg lokalu. Kilka sekund potem
dołączył do mnie mój towarzysz.
-To co stawisz mi piwo i dostaje buziaka w policzek? - odezwałam
się, gdy już usiedliśmy przy stoliku i uśmiechnęłam się zwycięsko. On na te
słowa tylko wstał i podszedł do mnie. Nachylił się nad moją twarzą i delikatnie
musną mój policzek, lekko dotykając swoimi ustami kącika moich usta, ja się
tylko uśmiechnęłam zawstydzona.
-To co hawajska?. - odezwaliśmy się równocześnie i zaczęliśmy się
śmiać. Gdy się uspokoiliśmy zawołaliśmy kelnera i złożyliśmy zamówienie.
-To jak to jest, że taka piękna istota jak ty wczoraj w klubie byłą
smutna?. - zapytał z lekkim uśmiechem za swoich malinowych ustach.
-No wiesz tak to czasami jest w życiu, że coś się pieprzy i trzeba
się trochę posmucić i wypłakać w poduszkę. On tylko pokiwał porozumiewawczo
głową i zapadła niezręczna cisza, którą przerwał kelner przynosząc nasz ulubioną
pizzą i oczywiście moje wygrane piwo. Wzięłam w ręce kawałek pizzy i ugryzłam
go przy czym przymknęłam oczy rozkoszując się doskonałym smakiem i idealnym dobraniem składników Po chwili otworzyłam oczy i zaczęłam chichotach, patrząc rozbawiona
na chłopaka, który siedział naprzeciwko mnie.
-No co?. - zapytał zdezorientowany z pełną buzią. Ja tylko wzięłam w rękę chusteczkę i wstając z krzesła nachyliłam się nad stolikiem wycierając
czubek nosa Josha. Na co on jedynie zrobił speszoną minę.
-Słodko wyglądasz kiedy się zawstydzisz. - powiedziałam z odrobiną
słodkości w głosie.
-No wiem i ten mój urok osobisty, poprzez który powalam dziewczyny
na kolana. - powiedział z powagą, a ja wybuchła śmiechem. Następnie już w ciszy
zjedliśmy pizze, a następnie udaliśmy się z powrotem do samochodu Chłopak
otworzył przede mną drzwi, a następnie sam usiadł na kierownicą i ruszyliśmy. Na
zegarku, kiedy już zaparkował na moim podjeździe, o dziwo była już 17:24.
Wysiadłam z pojazdu, a za mną Josh.
-Było naprawdę świetnie, dziękuje. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Nie to ja dziękuje, że mogłem spędzić ten dzień z tak wspaniałą dziewczyną. - on także uniósł kąciki ust ku górze. Przez chwilę panowała
cisza.
*Narracja trzecioosobowa*
On zaczął się do niej powoli zbliżać. Ona na to przymknęła oczy, by
po chwili poczuć jego ciepłe usta na swoich. Powoli rozchylił jej wargi językiem
i wsadził go do jej ust. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, który był naprawdę
namiętny. Oderwali się od siebie, kiedy obojgu zabrakło powietrza. Ona jedynie
delikatnie się do niego uśmiechnęła i weszła do domu. On zaś z triumfem w
oczach wsiadł do samochodu i odjechał. Dziewczyna oparła się o drzwi wejściowe
i zjechała po nich na podłogę uśmiechając się szeroko sama do siebie. Jeszcze
nie była świadoma tego jak ten pocałunek zmieni jej życie i jak bardzo wywróci
je do góry nogami.
*OCZMI MII*
O Boże! Pocałował mnie, jakie to było wspaniałe uczucie. Przysłowiowe "motyle" wciąż szalały w moim brzuchu, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać, szczerzyłam się jak głupi do sera. Cała uradowana Wbiegłam do pokoju i zaczęłam "śpiewać" treść jakiejś piosenki, której treści sama nie rozumiałam. Byłam taka szczęśliwa. Mimo, że znamy się dopiero 2 dni czuje do niego taki pociąg, że, że, no nie wiem jakim słowem nawet to opisać. Na zegarku widniała 17:30, a klub otwierają dopiero o 19, a chciałam tam iść by zrobić niespodziankę Joshowi. Tak też na zbicie czasu postanowiłam zrobić sobie relaksującą kąpiel i maseczkę na twarz. Tak też zrobiłam. Do wanny pełnej gorącej wody i piany dolałam olejek waniliowy i nawilżającą oliwkę. Sama z szafki wyciągnęłam sporych rozmiarów pojemnik i stawiając go na pralce otworzyłam. Wyciągnęłam z niego odprężająco-odżywiającą maseczkę i według instrukcji na opakowani, wykonałam jej nakładanie krok po kroku i z tym właśnie o to produktem na twarzy weszłam do gorącej wody. Z wanny wyszłam dopiero gdy woda zaczęła robić się zimna. Wytarłam się i ubrałam mój beżowy satynowy szlafroczek sięgający mi przed kolana. Podeszłam do komody z której wzięłam bieliznę, a następnie do szafy z której wyciągnęłam ubrania na dzisiejszy wieczór i ponownie weszłam do łazienki. Ubrałam się i wieszając szlafrok na haczyku wyszłam z łazienki. Usiadłam przy mojej toaletce i zaczęłam czesak włosy, a następnie się umalowałam. Gotowa do wyjścia byłam równo z wybiciem godziny 19. Ostatecznie umyłam jeszcze zęby i zamykając dom ruszyłam w stronę postoju taksówek gdyż mój samochód nadal stał na parkingu klubu. Wsiadłam do jednego z żółtych pojazdów i podałam kierowcy adres. Podróż minęła szybko, jak na ruchliwość ulic Miami. Uśmiechnięta wyszłam z taksówki uprzednio płacąc taksówkarzowi. Moim oczom ukazał się wieli i od wczoraj znany napis "seven souls". Przywitałam się z tym samy "bramkarzem" i weszłam do środka.Tym razem także uderzył we mnie zapach tytoniu i alkoholu, ale już mi to nie przeszkadzało. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w pewnym momencie wzrok zatrzymał mi się na dobrze znanej mi osobie, oczy wyszły mi z orbit, a sama wybiegłam z klubu we łzach(...)
ciekawe kogo zobaczyła Mia...
OdpowiedzUsuń