7 października 2013

Dziewiętnasty



PRZECZYTAJ CAŁĄ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
PROSZĘ :))




*NARRACJA TRZECIOOSOBOWA*

Mając nadal zamknięte oczy położyła swoje kruche, małe dłonie na klatce piersiowej Justina i lekkim, lecz stanowczym pchnięciem oderwała jego usta od swoich.
Powoli otworzyła oczy i mrugając nimi kilka razy próbowała wyostrzyć obraz.
Zobaczyła nad sobą dwoje mężczyzn. Oboje patrzyli na nią z troską w oczach.
Popatrzyła w brązowe oczy Justina mając nadziej, ze cokolwiek z nich wyczyta. Nic. Zupełna pustka. Wcześniej wyrażające zmartwienie, teraz nie wyrażały zupełnie niczego.
-Mia posłuchaj mnie. – odezwał się ten, którego imienia nie znała.
Przerzuciła na niego zamglone spojrzenie i wpatrywała się w niego ciekawa tego co ma jej do powiedzenia.
-Nazywam się Simon. I mam ci do przekazania bardzo ważną wiadomość. Wiem, że chorujesz na białaczkę. Niestety krwotok który dzisiaj dostałaś był spowodowany tym, że twój stan się pogarsza. Musisz jak najszybciej znaleźć się pod profesjonalną opieką lekarzy. Kto prowadzi twoje leczenie?
- Doktor .. –odchrząknęła, gdyż głos jej się załamał – Doktor Moris.
-Dobrze. Skontaktujesz się z nim jeszcze dzi..
Mia przerwała mu i zaczęła histerycznie mówić:
-Nie, nie, nie, nie możemy. Ja ja ja muszę pomóc Chazowi. Moje leczenie musi zaczekać. Ważniejsze dla mnie jest życie mojego Kuzyna, niż moje.
-Mia co ty do cholery wygadujesz?! Musisz natychmiast podjąć się leczenia! – Justin zaczął na nią wściekle warczeć.
-I mówi to osoba dla której jestem nikim. No proszę. Cóż mogę to przemyśleć. – udała, że się zastanawia – Odpowiedź brzmi nie. N-I-E. Kumasz?
-Ugh, jesteś beznadziejna.
-Nie bardziej niż ty. – uśmiechnęła się do niego słodko – A teraz pozwól mi się podnieść, bym mogła gdzieś zadzwonić.
Justin posłusznie odsunął się od łóżka dając jej tym ruchem więcej przestrzeni.
Ona powoli podniosła swoje ciało z wygodnego materaca i skierowała się do krzesła, na którym leżała jej torebka.
Zaczęła w skupieniu czegoś w niej szukać, a po chwili wyjęła z niej białego iPhone’a.
Zaczęła umiejętnie wodzić palcem po ekranie, po czym przyłożyła telefon do ucha.
Gdy po kilku sygnałach nikt nie odbierał, rozłączyła połączenie i zdecydowała się na napisanie krótkiej wiadomości. Jej treść była zaadresowana do Grega, Doktora Morisa. Miał wysłać jej na maila receptę na mocniejsze leki i dokładne instrukcje dotyczące diety i innych podobnych rzeczy.
Odkładając komórkę z powrotem do torebki odwróciła się na pięcie i natknęła się na zaciekawione spojrzenia Justina i Simona.
-No co? – zdezorientowana zadała pytanie, lecz odpowiedziała jej głucha cisza, więc zaczęła iść w stronę łazienki. Tuż przy drzwiach odwróciła się i zwróciła swój wzrok na niebieskie oczy młodego doktora. – Skontaktowałam się z Doktorem Morisem, ma mi napisać parę niezbędnych rzeczy. A i sama potrafię o siebie zadbać nie potrzebuje zadufanego w sobie opiekuna aka dupka. – te słowa skierowane były bezpośrednio do Justina, który na jej obelgę lekko rozchylił usta i zaczął mrugać oczami w zdumieniu.

*OCZAMI MII*

Zamykając za sobą drzwi zamknęłam oczy i zacisnęłam palce na moich włosach. Podeszłam do umywalni i odkręciłam wodę, po czym wybuchłam płaczem. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wszystkie złe rzeczy, wydarzyły się w tak krótkim czasie. Białaczka, odejście Justina, śmierć rodziców, porwanie Chaza, a teraz TO. Ja już tak dłużej nie mogę, to wszystko mnie przerasta. Takie życie nie jest dla mnie. Życie w ogóle nie jest dla mnie. Może to i dobrze, że ta choroba mnie wykończy. Nie będę musiała znosić tego wszystkiego, tych wszystkich ludzi. Ja po prostu już tak dalej nie mogę, nie wytrzymuje już. Przeraża mnie przyszłość, teraźniejszość, jak i przeszłość. Tracę najbliższych mi ludzi, najważniejsze osoby w moim życiu. Co ja takiego zrobiłam? Dlaczego to wszystko spotyka mnie? Dlaczego?
Pociągnęłam nosem, wybuchając jeszcze większym płaczem. Nie mogłam znieść moich myśli. Ta cała świadomość - jak i nieświadomość - była straszna. Zakręciłam kran, a kiedy strumień wody przestał lecieć zaczęłam zdejmować swoje rzeczy. Weszła pod ciepłą wodę płynącą z słuchawki prysznica, mając nadzieje, że choć trochę to ją odpręży.

*OCZAMI JUSTINA*

Z nadal otwartymi ustami spojrzałem na Simona, nie mogąc uwierzyć w to co od niej usłyszałem.
Z za drzwi łazienki było słychać jedynie płynącą strumieniem wode, nic więcej.
-Bieber jesteś idiotą.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos blondyna.
-Co? Dlaczego niby? Jesteś śmieszny.
Totalnie nie rozumiałem ani jego, ani Mii. Chyba miałem prawo się o nią troszczyć, w końcu .. a z resztą.
-Tak przyznaje jestem cholernym idiotą.
Simon szerzej otworzył oczy w zdziwieniu.
-Bieber przyznał się w końcu do tego. - bardziej powiedział do siebie, niż do mnie, no ale cóż.
-Zamknij się. -warknąłem złowieszczo, na co Torez parsknął śmiechem.
-Tak już jest. Prawda boli.
-Ale ty niczego nie rozumiesz. Wplątałem się w jakieś pieprzone gówno. Zostawiłem coś, a raczej kogoś na kim mi zależało. Niebezpieczeństwo grozi moim najbliższym, a żeby im się nic nie stało muszę poświęcić równie ważną dla mnie osobę, a mój największy przyjaciel cierpi .. przeze mnie. To mnie zabija, rozumiesz. Życie jest popieprzone,  sam sobie na to zasłużyłem, ale nie ona, nie mała, krucha istotka, która nadal znaczy tak bardzo dużo. Ona mi nigdy tego nie wybaczy - o ile szybciej nie zejdzie z tego świata -, a ja będę musiał iść przez życie z tak dużym brzemieniem. To mnie zabija brachu od środka, jak jakaś pieprzona trutka na szczury, czy inne cholerne gówno. Kurwa.
-Bieber, ekhem, to znaczy Justin, od kiedy stałeś się taki miękki, co?
-Ja nie wiem, po pro - musiałem odchrząknąć, bo straciłem głos - po prostu. - dokończyłem i wypuściłem ze świstem powietrze.
Simon już otwierał usta żeby coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy pukanie.
Spojrzałem zdezorientowany na niego - zabawne było to, że miał taką samą mine jak ja - w drodze do drzwi.
Przede mną stał Josh pieprzony Titlo i uśmiechał się głupkowato.
-Czego tutaj chcesz Titlo?
-Oj Bieber Bieber, jak zawsze ten sam. - zaśmiał się i podał mi dwie torby, które trzymał.
Prychnąłem tylko i zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem.
Wziąłem do ręki kartkę która była przyczepiona do jednej z papierowych torem i zacząłem głośno czytać:
-"Moi kochani. Macie 15 minut na przebranie się, jak już się przygotujecie zejdźcie do głównego holu tam czekają na was kolejne wskazówki. Całuje X."
Westchnąłem zrezygnowany i podszedłem do drzwi łazienki. Zacząłem pukać delikatnie, ale nikt nie odpowiedział więc zapukałem o cal mocniej. Mogłem usłyszeć, jak strumień wody cichnie, a po chwili całkowicie się wyłącz. Następnie usłyszałem przekręcenie zamka w drzwiach i z za nich ukazała się postać dziewczyny w mokrych włosach i samym ręczniku.
Połknąłem gule powstałą w gardle i odchrząknąłem, czym zwróciłem uwagę Mii, która spojrzała na mnie spod swoich długich rzęs.
-Czego chcesz Justin? - spytała zrezygnowana z lekką chrypką w głosie.
Płakała. Przeze mnie.
-Dostaliśmy kolejne polecenie. Weź swoją torbę i się przygotuj, za 15 minut widzimy się na dole.
Ona wyminęła mnie trzymając lewą ręką górę ręcznika. Nie obdarowując żadnego nas spojrzeniem, złapała w wolną rękę papierowy uchwyt i wróciła do łazienki zamykając ją na klucz.
-Dobra stary na ciebie już chyba pora. Dzięki za pomoc.
Simon nic nie powiedział, spojrzał na mnie i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Podszedłem do łóżka i wyciągnąłem swoje ubrania.

*OCZAMI MII*

Przejrzałam ubrania , które dostałam i odłożyłam torbę na umywalkę.
Wysuszyła dokładnie włosy i wyprostowałam je. Nałożyłam róż na policzki i podkreśliłam oczy. Nałożyłam nową bieliznę - zadziwia mnie to skąd wiedzą jakie rozmiary nosze, dziwne -, którą też dostałam. Ubrałam się i szyłam z łazienki. Pokój był pusty, co trochę mnie zdziwiło. Przepakowałam się z torby do plecaka i użyłam moich perfum. Zabierając ze stolika nocnego kartę do pokoju wyszłam z niego, a kartę wsunęłam do kieszeni spodenek.
Jestem ciekawa co znowu wielki pan X wymyślił. Mam nadzieje, że to wszystko szybko się skończy, odzyskam kuzyna i pozbędę się z życia Justina stukniętego Biebera.
*DWIE GODZINY PÓŹNIEJ*
Znajdowaliśmy się na dość dużym terenie. W oddali można było spostrzec parterowy budynek, z prawej strony rozciągał się gęsty las.
Szliśmy polną drużką w stronę jedynego zabudowanie w promilu jakichś 10 mil.
Ktoś tutaj chyba nie lubi otaczać się ludźmi i woli spokój i cisze. Pewnie jakiś psychopata.
Justin zapukał w dość nie stabilne drewniane drzwi. Słychać było kroki, a następnie, skrzypnięcie starych zardzewiałych zawiasów.
Ukazała się nam dość drobna blondynka. Spojrzałam na Justina, który wpatrywał się w nią intensywnie.
-Samantha?
-Justin miło cię ponownie widzieć. - można było na kilka metrów wyczuć jej fałszywy uśmiech.
-Ale .. jak .. ty .. co .. tu .. - Justin zaczął jąkać się jak opętany, a ja jedynie wpatrywałam się w nich z zaciekawieniem i lekkim zdziwieniem.
-Cóż, nie zawsze znasz osoby z którymi się pieprzysz, prawda? - powiedziała przesłodzonym głosem.
Ugh, już jej nie lubię. Dziwka.
-Ale jak mniemam ty wiesz o mnie wszystko, hm? - arogancki i pewny siebie dupek wrócił.
Samantha zachichotała.
-Ależ ty spostrzegawczy.
-Ekhem. - odchrząknęłam zdegustowana ich bezsensowną wymianą zdać.
Blond laleczka zmierzyła mnie wzrokiem i znów spojrzała na Justina.
-Niezła ta kuzyneczka Chaza. Myślę, że jak w końcu spotka się z NIM to mu się spodobam. - mrugneła do Biebera.
Brunet zacisnął szczękę i wysyczał przez zęby:
-Lepiej się zamknij, bo pożałujesz.
-O Justinek pokazał pazurki.
-Możecie do jasnej cholery się zamknąć i wejść do tej rudery?!
Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni i nie mówiąc już nic blondyna cofnęła się do środka, otwierając jeszcze szerzej drzwi, które ponownie zaskrzypiały, a mnie przeszły nieprzyjemne dreszcze.
Szliśmy przez ciemny korytarz. Śmierdziało wilgocią i mogę przysiądz, że widziałam świecące oczy polnych myszy, albo szczurów.
Ale nie mogę pokazać przed Justinem i tą niunią, że się boje. Będę twarda i dam rade. - te myśli cały czas powtarzałam sobie w myślach. Jakby miało to w czymś pomóc.
Doszliśmy do drzwi na końcu korytarza, blondynka pchnęła je do przodu, a te się otworzyły, z hukiem waląc w ścianę. Przez co podskoczyła do góry. - Bądź twarda! - Powtarzałam sobie.
Za drzwiami jak się okazało były schody, a na ścianach o dziwo wisiały lampy, które - teraz was zadziwię - świeciły się. Szok, co nie?
Zbliżając się ku końcowi można było zobaczyć drewnianą, zadbaną podłogę i ściany koloru ciemnej zieleni.
Pozory pozorami, a tu się okazuje, że ta dziura jest jednak zadbana.
Weszliśmy do małego pomieszczeni. Dziewczyna zapaliła światło, dzięki czemu mogła rozglądnąć się po pomieszczeniu, ściany były także zielone, a podłoga z ciemnego drewna, jedna ze ścian była pokryta lustrem weneckim - takim jak w tych pomieszczenia, do przesłuchiwań, w filmach. - dzięki czemu mieliśmy wgląd na drugie pomieszczenie, w którym na środku znajdowało się metalowe krzesło, przymocowane mosiężnymi śrubami do podłogi.
Po chwili drzwi od tamtego pomieszczenia się otworzyły i weszło przez nie dwoje masywnych mężczyzn, którzy przytrzymywali jakiegoś chłopaka, który głowę miał spuszczona w dół. Widać było, że był wycieńczony, a na jego podartych ubraniach można było zauważyć zaschniętą krew. Faceci posadzili go na krześle i przypięli jego ręce i nogi do krzesła i stanęli, po obu jego stronach zakładając ręce za plecy i stając na baczność.
Mogłam przyjrzeć się chłopakowi. Nadal miał spuszczoną głowę, ale kogoś mi przypominał. Był strasznie wychudzony. Nie mogłam dojść do tego kim on jest.
Podeszła bliżej lustra i jakbym dostała olśnienia.
-Boże przecież to Chaz! Justin zrób coś! - krzyczałam ile sił w płucach, podchodząc do bruneta i trzęsąc nim. On jedynie spojrzał na mnie ze współczuciem. Po chwili do pokoju, w którym się znajdowaliśmy wszedł tak samo wyglądający jak tamci dwaj. Podszedł do mnie i złapał mnie od tyłu przytrzymując moje ręce.
-Co ty kurwa robisz?! Puść mnie idioto! - szarpałam się próbując się wyrwać, ale jago uścisk był zbyt mocny.
Podprowadził mnie do szyby i kazał patrzeć.
Tam gdzie siedział Chaz wszedł jakiś facet, w ręku trzymał bicz(?). Co on chce kurwa robić z tym biczem?!
Uderzył Chaza w udo, lecz ten nawet nie drgnął. Więc podszedł do niego bliżej i wyszeptał coś do ucha, klepiąc po policzku.
Chaz resztkami sił uniósł swoja głowę i jakby spojrzał wprost w moje oczy.
Face, który mnie trzymał wyszeptał mi do ucha:
-Przedstawienie czas zacząć.
Mężczyzna znów odsunął się od mojego kuzyna i zaczął okładać, bo biczem.
Po moich policzkach zaczęły płynąc łzy.
Nie chciałam na to patrzeć. W pewnym momencie blondynka podeszła do mnie i trzymała moją twarz. Nie mogłam tego znieść jak można być takim tyranem.
Pamiętam, że krzyczałam. Pamiętam, że prosiłam, żeby przestali. Pamiętam, jak mężczyzna zaczął okładać Chaza pięściami po twarzy.
Reszta jest jak przez mgłę, aż w końcu ogarnia mnie całkowita ciemność.

~~~

Na początku chciałam was strasznie przeprosić.
Tak wiem, rozdział miał pojawić się tydzień temu.
Po pierwsze przygotowania do szkoły i szkoła.
Po drugie szwankujący laptop, który musiałam dwa razy resetować, i straciła dwa razy rozdział, i musiałam zaczynać od nowa.
Po trzecie imprezy rodzinne: urodziny, chrzciny, ślub, rocznice .. i to wszystko skumulowało się w tak krótkim czasie.
Po czwarte problemy, nie tylko moje ale też mojej przyjaciółki, a ze względu na to, że mieszkamy w różnych miastach, cały czas wisiałam na telefonie.
Po piąte moje psychika, która już nie wytrzymywałam, ciągłe kłótnie z rodzicami i wiele innych prywatnych spraw.
Miałam po prostu dość, ale przemogłam się i dokończyłam ten rozdział.
Mam nadzieje, że będziecie ze mnie dumne :)

Kwestie organizacyjne:

*rozdziały będą co miesiąc - wiem, że to długo, ale ja naprawdę nie wyrabiam. Może czasem będę dodawać wcześniej. Ale najpóźniej możecie spodziewać się co miesiąc.

Bardzo mocno was kocham, pamiętajcie o tym <3



CZYTASZ? SKOMENTUJ!
TO NAPRAWDĘ ZAJMIE CI TYLKO CHWILE,
A MNIE POPRAWI HUMOR I SPROWADZI UŚMIECH :))

DOMINIKA

10 komentarzy:

  1. Omstfhoanl....!!!
    Ale boski rozdział, ale mam jedno zastrzeżenie, a mianowicie: Skoro już dodajesz co miesiąc to nie kończ w takim momencie bo na zawał tu padnę! O.O
    Rozdział jest cudowny, nieziemski i wgl. J'aime ♥
    Ale pytanko: Dlaczego Justin kurwa nic nie robi!?!
    Mam nadzieję, że nie zabiją Chaza.

    Cieszę się, że w końcu dodałaś.
    I rozumiem Cię w stu procentach, ja też ostatnio mam strasznie mało czasu. Jednak mam nadzieję, że znajdziesz te pół godziny tygodniowo, żeby napisać klika zdań, a już za miesiąc (albo szybciej) nam to zaprezentujesz ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak patrze, ze mam jeden komentarz i tak w glowie "jaram sie jak pochodnia" hahah :D
      No wiesz napiecie trzymane musi byc :)
      Dziekuje ci bardzo, kocham mocniutko <3
      Justin nie moze nic zrobic, zreszta dowiesz sie w nastepnym rozdziale, dlaczego :)
      Dziekuje, ze mnie rozumiesz i w ogole :*
      Postaram sie dodac szybciej niz za miesiac!

      Usuń
  2. Nie no... ZAJEBISTY! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam
    Pewnego czasu składałaś zmówienie na szablon u pewnej szabloniark. Niestety on a nie podjęła sie zrealizowania Twojego pomysłu. Natomiast ja postanowiłam go wykonać.
    Możesz umieścić go na swoim blogu ale napisz o tym w "pobranych" i umieść mój button na swoim blogu
    Link do notki: http://szablonovo.blogspot.com/2013/10/everything-can-surprise.html
    Jeżeli coś Ci się nie spodoba to pisz spróbuję to poprawić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprawdź czy Ci się otworzy-wysłałam

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. dziękuje, to naprawdę wiele dla mnie znaczy <3

      Usuń
  6. Świetny *.*
    Przeczytałam za jednym razem :)
    Zapraszam do mnie :>
    http://youaremyshawty6.blogspot.com/

    Obserwacja za obserwacja? Daj znać na moim blogu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciesze się, że się podoba :))
      na pewno zajrzę na twojego bloga xo

      Usuń