5 sierpnia 2013

Osiemnasty

Otworzyłam już usta by coś powiedzieć, kiedy poczułam metaliczny posmak. Z przerażeniem w oczach dotknęłam krwawiącego miejsca, a opuszki moich palców pokryła czerwona ciecz. Spojrzałam na zdziwionego Justina, który wgapiał się w zabarwione od krwi miejsce. Starłam wierzchem dłoni krew lecz ta dalej sączyła się z mojego nosa. Nie wiedziałam co mam robić. Powoli podniosłam się z łóżka i przytrzymując się mebli ruszyłam do łazienki. Weszłam do pomieszczenia i oparłam się o umywalkę, w której po chwili pojawiła się bordowa substancja ściekająca z mojej brody. Przymknęłam na chwilę oczy.
            Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i szuranie krzesła. Po chwili poczułam jak brunet delikatnie sadza mnie na przyniesionym prze niego krześle, a ja nadal trzymałam głowę nad umywalką, a czoło opierałam na rękach, by nie wybrudzić całej łazienki. Justin pogłaskał mnie delikatnie po plecach, po czym zamoczył biały ręcznik i ułożył go ostrożnie na moim karku.
            Po kilku minutach krwawienie ustało. Podniosłam powoli głowę i odkręcając kran przemyłam twarz i obmyłam dłonią zlew. Wstając przytrzymałam się ramienia Justina, ten za to objął mnie jedną ręką w tali i powoli kierowaliśmy się w stronę wyjścia z łazienki. Brunet wsunął jedną rękę pod moje kolana, a drugą przytrzymując moje plecy podniósł mnie i delikatnie ułożył na łóżku.
            Przez osłabienie spowodowane sporą utratą krwi, nie byłam w stanie podnieść swoich powiek. Słyszałam jak Justin szuka czegoś w szafce koło łóżka, a następnie urywki jego rozmowy. Po chwili całkowicie straciłam kontakt z rzeczywistością.

*OCZAMI JUSTINA*

-Wiem do cholery, że miałem do ciebie nie dzwonić, ale zupełnie nie wiem co mam robić, zrozum to ona krwawiła przez dobre 10 minut.
-A co jest z nią teraz?  
-Teraz? Leży na łóżku i – odwróciłem się w stronę Mii, by zobaczyć jak się trzyma
-Bieber czemu przerwałeś, co z nią?
-Boże Simon ona chyba nie oddycha – wpuściłem ze świtem powietrze z ust – Proszę cię przyjedź. Nie rób tego dla mnie lecz dla niej.
-Dobra. – powiedział zrezygnowany – Musisz podłożyć jej coś pod nogi, żeby były na wysokości, zrobić jej zimny okład na czoło i czekać na mnie.
Kończąc połączenie usiadłem obok Mii i pogładziłem z uczuciem jej włosy. Złożyłem na jej miękkich ustach delikatny pocałunek i wstałem z łóżka.
Podłożyłem poduszkę pod jej stopy i kierując się do łazienki namoczyłem mały ręcznik. Wracając do dziewczyny położyłem go na jej czole. Ponownie usiadłem obok jej bezwładnego ciała i głaskałem opuszkami palców wierzch jej głowy.
Możecie uważać, że jestem wariatem i cholernym popaprańcem, ale mi naprawdę zależy na tej dziewczynie i nie mogę pogodzić się z myślą o tym, co oni jej zrobią kiedy ja im dostarczę. A wszystkie te cierpienia bliskim dla mnie osobą przysporzyłem ja sam moją głupotą.
Wpakowałem się w to gówno. Powinni mnie od razu zabić, ale nie lepiej grozić moim bliskim i znęcać się nad nimi fizyczni i psychicznie.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Niechętnie podniosłem się i ruszyłem w kierunku z którego dochodziło pukanie. Otworzyłem szeroko drzwi tym samym wpuszczając do środka Simona.
-Dzięki ci stary, że tu przyjechałeś.
-Masz u mnie duży dług.
-Wiem i obiecuje, że już więcej nie będę zawracał ci dupy.
On nie komentując mojej wypowiedzi ruszył w stronę lóżka, na którym leżało bezwładne ciało dziewczyny.
Otworzył swoją teczkę, wyjął z niej rękawiczki i dawkę zastrzyku z jakąś cieczą. Najpierw odkaził miejsce w zgięciu jej łokcia, a następnie wbił igłę w jej żyłę i zaczął wprowadzać do jej organizmu preparat. Po skończeniu czynności przycisnął do rany wacik, by z jej żyły nie zaczęła sączyć się krew, której i tak dzisiaj jej sporo ubyło.
-Wiesz może czy na coś choruje lub bierze jakieś leki? – Simon przerwał głuchą ciszę
-Nie nic mi nie wia – zaciąłem się na sekundę – Czekaj rano jak się obudziła łyknęła jakieś pigułki.
-Jakie pigułki?
-Skąd mam wiedzieć, nie jestem cholernym lekarzem! – uniosłem się lekko
-Bieber ogarnij się. Równie dobrze mogę sobie teraz wyjść i zostawić cię z niczym.
Myśląc nad jego słowami podszedłem do torebki Mii i wyciągnąłem z niej opakowanie tabletek, które dzisiaj spożyła i podałem je Simonowi. Ten uważnie przyjrzał się pudełku i ostwierajac je wysypał na rękę jedna kapsułkę. Przyjrzał się jej dokładnie, a następnie podrapał się zamyślony po zaroście.
-I co wiesz już co za cholerstwo ona bierze?
-Powinna w tej chwili znaleźć się pod natychmiastową obserwacja lekarza.
-Co masz na myśli.
-Są to tabletki, które biorą osoby we wczesnym stadium białaczki. Dzisiejszy incydent, prze który mnie tu wezwałeś, jest oznaką tego, że jej stan się pogorszył i powinna znaleźć się pod stałą obserwacją lekarzy. Musi zacząć jak najszybciej chemioterapie, inaczej rak zacznie wyniszczać wszystkie komórki jej organizmu, aż w końcu dostanie się do mózgu i będzie po niej.
-Ale ale ale – w kółko powtarzałem jedno słowo - to nie może być prawda – dokończyłem szeptem.
-Justin zrozum to nie są żarty ..
Zaczął ale mu przerwałem.
-Ten zastrzyk który jej dałeś, on na pewno jej pomoże – powiedziałem do niego – tak na pewno pomoże – lecz raczej chciałem przekonać samego siebie.
-Posłuchaj mnie. Ten preparat, który podałem jej dożylnie ma za zadanie powstrzymać następne krwotoki. On nie zacznie wyniszczać tych komórek, których nie powinna mieć w organizmie.
Złapałem się za głowę i pociągnąłem końcówki moich włosów. Oczy zaczęły robić się mgliste, przez gromadzące się w nich łzy. To nie może być prawda. Przecież ona zawsze była zdrowa, pełna życia, a optymizm bił od niej na odległość. Moja Mia, nie mogła właśnie w tym momencie powoli umierać. Nie to na pewno jest jakieś pieprzone prima aprilis, czy „Mamy Cię”.  
Zacząłem kręcić się w kółko, powtarzając szeptem To nie może być prawda.
Co ja teraz zrobię? Wszystko idzie nie tak jak planowałem. Miałem nie angażować się w tą znajomość tylko wykonać zadane mi zadanie, by uratować swoja rodzinę.
Musze działać dalej. Bez względu na moje wyrzuty sumienia czy uczucie jakim znów zacząłem darzyć tą dziewczynę.
Dam radę. Nie mam innego wyjścia.
Uklęknąłem koło Mii i szepcząc ciche Przepraszam i Kocham Cię musnąłem jej miękkie wargi.

*OCZMI MII*

Budząc się usłyszałam ciche Przepraszam i Kocham Cię. Po czym poczułam delikatny pocałunek złożony na moich ust.


~~~

Jak myślicie jak na to wszystko zareaguje Mia? Jak postąpi Justin? Czy podejmie słuszną decyzje? 

Cześć Wam! Jak mijają wam wakacje, bo mi jak na razie cudownie. Witam nowych i starych czytelników. Wiem wiem rozdział jest krótki, ale po prostu chciałam już go dodać i nie trzymać was w "napięciu" na dalszy ciąg akcji. Mam ogromną nadzieję, że podoba wam się i że skomentujecie go należycie :)
Mam do was jeszcze jedno pytanie. Chcecie żebym założyła aska czy coś?
Następny pojawi się najprawdopodobniej pod koniec tygodnia lub za tydzień. W zależności od tego, czy w hotelu będę miała wifi(mam ogromną nadzieje, że tak) . Gdyż iż ponieważ w piątek lecę do Egiptu i wracam dopiero szesnastego. Cóż będziecie informowani na bieżąco(w miarę moich możliwości, ale bardzo się postaram).

Ps.Jeżeli opowiadanie się wam podoba zapiszcie się do listy informowanych, wystarczy wejść w zakładkę "Informowani" i w komentarzu podać swoje gadu lub twittera :)
mój twitter
moje gadu - 44502542

Kocham Was Dominika<3

3 komentarze:

  1. O Boże! Genialny! Zajebiście było w końcu przeczytać rozdział w Twoim wykonaniu. Kocham to opowiadanie <3
    Z niecierpliwością czekam na next.
    PS: Nie mam pojęcia, jak zareaguje Mia. Ona jest nieprzewidywalna *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Omfg, nie mogę doczekać się kolejnego! Tak jak osoba powyżej, również się cieszę, że mogłam przeczytać rozdział w Twoim wykonaniu. :) I jestem cholernie ciekawa jak zareaguje Mia... No nic, czekam na nn!
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie, xx.
    [spam]
    Jeśli Cię wypuszczę, będziesz chciała uciec.
    Jeśli powiem Ci prawdę, będziesz walczyła o kłamstwo.
    Jeśli stracę odwagę, może powstać bałagan.
    Koszmar, dopiero się zaczął.
    Zapraszam na moje nowe opowiadanie, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
    die-in-your-arms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń