5 sierpnia 2013

Dziesiąty

(...)Na szczęście ten o to trafny jak i nie trafny pocałunek zadziałał.
*OCZAMI MII*
Oszołomiona swoim własnym zachowaniem odkleiłam się od ust Justina, który przez chwile miał jeszcze zamknięte oczy. Gdy je otworzył od razu spojrzał w moje oczy. Jezu jakie on ma piękne oczy .. STOP .. Mia przestań on cię zranił nie komplementuj go. Karciłam się w myślach. Skrzywiłam się na widok jego wargi i łuku brwiowego z których wciąż leciała czerwona ciecz. Odwróciłam się w stronę Chaza i Josha. Ten pierwszy trzymał ledwo kontaktującego ze światem barmana i rozmawiał przez telefon. Jak mniemam dzwonił po karetkę. Po chwili się rozłączył i popatrzył na mnie pustym wzrokiem. Z powrotem odwróciłam się w stronę szatyna z zamiarem dania mu chusteczki by wstrzymał cieknącą krew. Ale to co zobaczyła ponownie wstrząsnęło mną całkowicie. Moim byłym przyjacielem zajęła już się ta sama blondyneczka, która była jeszcze dzisiaj w jego pokoju. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Oczy zaczęły mi się szklić więc uniosłam je ku górze, by łzy nie polały się po moich policzkach. W tej chwili podjechały dwie karetki z jednej wyszło dwóch pielęgniarzy z noszami, którzy zabrali Josha, a z drugiej jeden z lekarzy, który zaprowadził Justina wraz z jego dziunią i także ruszyli. Co ja sobie myślałam że po tym pocałunku coś się stanie?. Przecież sama nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Tym całym pocałunkiem się całkowicie upokorzyłam. Głupia Mia głupia. Odwróciłam się w stronę Chaza i podeszłam do niego.
-Nic nie mów. - powiedziałam ostrzegawczo i złapałam go za rękę. Ruszyliśmy w stronę mojego garbuska. Dałam mu kluczyki, a sama usiadłam na miejscu pasażera. Bez słowa ruszył z klubowego parkingu. Po półgodzinnej przejażdżce zaparkował na podjeździe mojej posiadłości. Razem wysiedliśmy z samochodu. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu, a za mną wszedł Chaz. Uśmiechnęłam się do niego blado i weszłam na górę. Jestem pewna, że zostanie i będzie spał w pokoju gościnnym. Weszłam do siebie i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Letnia woda spływała po moim rozgrzanym ciele. Wyszłam z kabiny uprzednio zakręcając kurek i wytarłam się dokładnie. Następnie zmyłam makijaż. Założyłam na siebie za dużą koszulkę kuzynka i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i z nadmiaru wrażeń od razu zasnęłam.
*NARRACJA TRZECIOOSOBOWA*
Na zielonej trawie leżała o niespotykanej urodzie dziewczyna. Wiatr rozwiewał jej białą sukienkę. Obok niej stał chłopak. Zapewne jej bratnia dusza. W ręku trzyma kwiat róży, który dostała od niego dzisiejszego ranka. Powoli podniosła się i stanęła obok szatyna. On odwrócił się do niej i spojrzał w jej brązowe, wręcz czarne oczy. Ona zaś zatopiła swój wzrok w jego czekoladowych tęczówkach. Wyszeptał jej coś do ucha. Ona zaniemówiła, a po jej jedwabiście gładkiej sukience spłynęła pojedyncza łza. Chłopak jedynie musnął jej zaróżowiony policzek i oddalił się. Ruszył w bezpowrotną drogę..
*OCZAMI MII*
Obudziły mnie hałasy na dole. Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej, lecz od razu z powrotem opadłam na poduszki. Mimo iż wczoraj dużo wypiłam pamiętałam każdy szczegół poprzedniego wieczoru. Na przekór bólu głowy wstałam powoli z łóżka i biorąc w ręce kij bejsbolowy stojący koło drzwi wyszłam po cichu z pokoju. Na dole grał telewizor, ale w salonie nikogo nie było. Na palcach udałam się do kuchni i podniosłam moją "broń" ku górze. Powoli przekroczyłam próg pomieszczenia, z którego dochodziło pogwizdywanie. A przy kuchence jakby nigdy nic stał mój kochany kuzynek w bokserkach w Boba budowniczego. Moja reakcja była natychmiastowa. Jak opętana parsknęłam śmiechem odkładając kij na blat i nie mogłam opanować śmiechu. Chaz zdezorientowanym wzrokiem patrzył na mnie jak na chorą psychicznie. Ja jedynie skinęłam głową na jego "ubiór" i próbowałam złapać powietrze. Ojej, zawstydziłam mojego kuzyna. Kiedy już się opanowałam usiadłam na marmurowym blacie i machając nogami spoglądałam na poczynania mojego towarzysza.
-Postanowiłam kupić sobie mieszkanie.
-Dlaczego?.
-No wiesz za dużo wspomnień związanych nie tylko z rodzicami, to po prostu za trudne. No i tu jest dla mnie za dużo przestrzeni. Widziałam wczoraj na necie niezłą okazje. Zadzwoniłam tam i umówiłam się dzisiaj na obejrzenie lokalu. Pójdziesz ze mną?. - zrobiła maślane oczy.
-Z Tobą?. Zawsze i wszędzie kotku. - zamruczał zabawnie.
-No dobra to ja pójdę to ogarnąć. - wskazałam na swoją twarz - A tak w ogóle która godzina?.
-10.48, a co?.
-O kurwa na 12 jestem umówiona na deptaku. Boże nie zdążę!  - krzyczałam spanikowana.
-Spokojnie idź się szybko ubrać i jedziemy.
Mi nie trzeba dwa razy powtarzać w mgnieniu oka znalazłam się w pokoju. Z szafy wyciągnęłam odpowiednie rzeczy i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wtarłam w ciało balsam i ubrała się. Wyszłam z pomieszczenia i usiadłam przy toaletce uczesałam się w koka i zrobiłam makijaż. Już ubrana zeszłam na dół. Przy schodach stał już ubrany Chaz. Podeszłam do drzwi i wsunęłam na nogi moje białe trampki. Do torby włożyłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyliśmy w stronę samochodu. Usiadłam na kierownicą i z piskiem opon ruszyłam. Chaz włączył radio by rozluźnić atmosferę, lecz i tak po chwili jego ciekawość wygrała i zaczął zadawać pytania.
-Co to wczoraj było?.
-Ale o co ci chodzi. - udawałam głupią.
-Ty już sama wiesz.
-Chaz, skąd mam wiedzieć co to było. Nie wiem. Alkohol?. Napływ emocji?. Obawa przed kolejnymi ciosami Ju.. - i w tym momencie łzy zaczęły spływać po moich policzkach - ..stina?. Nie mam bladego pojęcie do cholery. - uderzyłam wściekle w kierownice, a klakson zadudnił mi w uszach.
-Mia spokojnie. - kuzyn położył mi dłoń na ramieniu, a ja zaczęłam głęboko oddychać. Wierzchem dłonie wytarłam mokre policzki. Reszta drogi minęła w ciszy, jedynie radio cicho nuciło melodie piosenek. Zaparkowałam przed deptakiem i wysiadłam z samochody. Udałam się w stronę Starbucks’a. Po chwili dołączył do mnie kuzyn wyrównując ze mną kroku. Przekroczyłam wejście kawiarni i ruszyłam w stronę stoliku przy którym siedział mężczyzna na oko po czterdziestce.
-Dzień dobry. Pan Markus Diz?. - uśmiechnęłam się leciutko.
-Tak, a ty zapewne jesteś Mia Gomez. - ucałował moją dłoń.
-Ja jestem Chaz Flores. Miło mi pana poznać. - mój towarzysz podał rękę mężczyźnie, który natychmiast pewnie ją uścisną. Rozsiedliśmy się przy stoliku i zamówiliśmy kawę.
-A więc tak pokaże wam mieszkanie, a potem zastanowicie się czy chcecie je kupić. Jeżeli tak to od razu podpiszemy umowę. Zgadzacie się?.
-Tak pewnie. - odpowiedziałam natychmiast - Tak więc chodźmy.
Wyszliśmy z kawiarni i udaliśmy się w stronę 7 piętrowego budynku niedaleko plaże. Weszliśmy przez szklane drzwi i przywitaliśmy się z recepcjonistką. Co kurwa?. To jakiś hotel czy co?. Oj nie ważne. Udaliśmy się do windy i wjechaliśmy na ostatnie piętro. Znajdowały się tam tylko jedne drzwi jak mniemam od apartamentu który chcę kupić. Markus otworzył kluczem drzwi i przepuścił mnie jako pierwszą, a za mną wszedł Chaz. Było bardzo przestronne.
-Rozejrzyjcie się, a ja pójdę rozłożyć papiery w salonie.
Jak powiedział tak zrobiliśmy. Po lewej stronie była przestrzenna kuchnia. Nowocześnie wypatrzona. Ściany były koloru oliwkowego, a meble białe, na których spoczywał marmurowy blat koloru beżowego. Następnie udaliśmy się do pokoju obok jak mniemam był to pokój biurowy, gdyż przy oknie stało biurko, a na przeciwko regał na całą ścianę. Pomieszczenie było koloru szarego, a na podłodze znajdowały się ciemno-brązowe panele. Po prawej stronie był salon do którego jeszcze nie miałam zamiaru wchodzić i dwie pary drzwi. Weszłam do pierwszych z nich, a moim oczom ukazał się błękitna łazienka z akcentami koloru białego i złotego. Była duża wanna i przestronny prysznic. Za drzwiami obok znajdowała się sypialnia, która nie była jeszcze urządzona. Na podłodze były jasne panele, a trzy ściany były koloru lawendy, a jedna była cała w szybie, to znaczy znajdowało się na niej ogromne okno na prawie całą ścianę gdyż jej skrawek zajmowały jeszcze drzwi balkonowe. Widok był nieziemski, gdyż centralnie na plaże, która w tej części Miami była bardziej spokojna. W pokoju znajdowały się jeszcze jedne drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się garderoba koloru malinowego, jedynie pułki i dwie szafy były z ciemnego drewna, nawet puszysty dywan był koloru ciemnej maliny. Na koniec udałam się do salony. Był on bardzo przestrzenny i jasny. Ściany pokrywały beżowe farby. Przy jednej stała brzoskwiniowego koloru kanapa, a przed nią mały, szklany stoliczek kawowy. Usiadłam z Chazem na sofie koło mężczyzny wciąż zachwycając się mieszkaniem, które naprawdę było ogromne.
-I jak wrażenia?. - zapytał pan Diz.
-Jest po prostu nieziemski, od razu mogę panu powiedzieć, że podpisuje tą umowę. Na co on jedynie się uśmiechną i podał mi papiery. Podpisałam się we wskazanym miejscu, a z torebki wyciągnęłam przeliczoną gotówkę. W zamian za to Markus podarował mi kluczyki.
-Od teraz jest twoje.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się szczerze. Po chwili deweloper wyszedł, a ja zaczęłam skakać i piszczeć.
-No to co teraz trzeba tylko je przytulnie urządzić i robimy parapetówkę. - zacieszał mój kuzyn. Na co ja przytaknęłam. Wyszliśmy z apartamentu po czym zamknęłam go na klucz. Chaz "zawołał" windę, która w mgnieniu oka znalazła się na naszym piętrze.
-Jedź na dół beze mnie ja zaraz do ciebie zjadę tylko jeszcze coś sprawdzę. - on zrobił tak jak mówiłam i po chwili drzwi windy się zamknęły. Dopiero teraz zobaczyłam, że obok moich stoją jeszcze jedne drzwi w kolorze ścian, więc pewnie dlatego ich nie za uwarzyłam. Podeszłam do nich i nacisnęłam klamkę. Cholera zamknięte. Klęłam w myślach. Ale zaraz po co mi, aż 5 kluczy. Wsadzałam wszystkie w dziurkę, aż drzwi się otworzyły. Za nimi były schody wspinające się ku górze. Weszłam powoli na górę i otworzyłam klapę. Ogarnęło mnie świrze morskie powietrze. Wyszłam na dach. To co zobaczyłam zapierało dech w piersiach. Od razu wiedziałam, że to będzie moje jedno z niewielu ulubionych miejsc.(...)

1 komentarz:

  1. dobrze, że Mia kupiła mieszkanie, przynajmniej nie będzie musiała mieszkać w domu pełnym wspomnień :)

    OdpowiedzUsuń